Tytuł: Dom dzienny, dom nocny
Autor: Olga Tokarczuk
Wyd.: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 390
Chwalić i polecać, niestety tylko wybranym, bo pani Tokarczuk nie pisze dla wszystkich. Mam wrażenie, że większości moich znajomych jej specyficzny styl, język i generalnie całokształt pisarstwa by nie odpowiadał. Nie są to książki dla wielbicieli historii, w których wiele się dzieje. Są to dzieła, w których trzeba smakować każde słowo, każde zdanie, każdy paragraf i delektować się nimi. Zdecydowanie wspaniała to polska literatura i niezwykle utalentowana polska pisarka!
"Dom dzienny, dom nocny" jest, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, powieścią składającą się z opowiadań. Wszystkie się niejako w pewnych punktach zazębiają, a składnikiem łączącym kolejne historie jest ich lokalizacja. Każda zgrabnie snuta przez Tokarczuk opowieść ma miejsce w Nowej Rudzie lub jej sąsiedztwie, które zresztą autorka doskonale zna zamieszkując Krajanów. Przez całą lekturę czuć tam jej obecność, bo, kiedy myślę o narratorce tej swoistej powieści, widzę właśnie ją. Jestem skłonna uwierzyć, że Olga Tokarczuk, jako człowiek, nie narratorka, czy pisarka tworząca własną rzeczywistość, sama ma dwie suki i sąsiadkę Martę chadzającą wiecznie w tym samym starym swetrze (bo może ma?). I kiedy tak sobie myślę, że mieszka w miejscu, które kryje w swoim wnętrzu tak przeróżne wspaniałe historie, kiedy oczyma wyobraźni widzę jak buszuje po lumpeksach lub prowadzi zawiłe, i jednocześnie proste na swój sposób, rozmowy ze swoją wiekową przyjaciółką perukarką, to jej autentycznie zazdroszczę. Czytałam jej powieść i chciałam być jej narratorką, chciałam mieć równie ciekawe rzeczy do opowiedzenia i umieć je równie ciekawie ubrać w słowa. Bo Tokarczuk ma, jak dla mnie, styl idealny, i dla tego dziecka we mnie, które marzyło kiedyś, aby w przyszłości uzależnić swoje życie od pisania, jest to niedościgniony wzór.
Oprócz samej narratorki i jej przyjaciółki Marty, mamy okazję poznać wiele innych ciekawych i frapujących postaci. I tak, wraz z autorką snujemy się po zakątkach "tu i teraz", ale również "dawno, dawno temu" i poznajemy dzieje rodziny założycieli miasteczka, aby chwilę później zagłębić się w historii pani Krysi pracującej w banku i poszukującej mężczyzny odwiedzającego ją w snach.
Niesamowicie czyta się tę powieść, a miałam dziwną chęć czytania jej jedynie wieczorem, kiedy już zakańczam dzień. Była to dla mnie idealna pora na te nietuzinkowe historie i nie chciałam psuć ich magii codziennym zgiełkiem.
5,5/6
*Olga Tokarczuk, "Dom dzienny, dom nocny", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009, s. 390
mnie niestety Dom dzienny, dom nocny za serce nie chwycił. dużo lepiej wspominam jej Ostatnie Historie i z pewnością jeszcze raz do nich wrócę.
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja i świetne podsumowanie twórczości Tokarczuk. Tej książki jeszcze nie czytałam, ale już posiadam i łapki zacieram z radości, że to jeszcze przede mną:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :). Ciekawa jestem czy na Tobie też zrobi aż tak dobre wrażenie.
Usuń