środa, 28 listopada 2012

Jenga [GRA! GRA! GRA!]







Ilość graczy: 1-bez ograniczeń
Wiek: od 3 lat
Czas gry: ok. 10-15 min.
Cena: ok. 70zł.







Jenga to gra, która zdobyła popularność na całym świecie. Grają w nią dzieci i dorośli. To rozrywka, która nie zna granic wieku. Nie jest również szczególnie wymagająca, a jej zasady są proste. Stanowi wspaniałe urozmaicenie wieczoru spędzonego z rodziną lub przyjaciółmi.

JAK GRAĆ?

Na początku partii układamy wieżę, która zawierać będzie po trzy klocki w rzędzie. Cała zabawa polega na tym, iż każdy z graczy wyciąga po kolei jeden z klocków (oprócz tych z najwyższego poziomu!) i kładzie go na szczycie, tak, aby wieża nie runęła. Im dalej w las, tym utrzymanie równowagi staje się coraz to trudniejsze, lecz Jenga może osiągnąć aż dwukrotnie taką wysokość jak na początku gry! Co ważne, używać można tylko jednej ręki, nie trzeba jednak brać klocka, po którego sięgnęliśmy w pierwszej kolejności, można wypróbować również kilka innych, jeżeli tamten jest oporny. O zakończeniu danej partii stanowi oczywiście zawalenie się wieży.




PODPOWIEDZI:

+ Najlepiej nie stawiać niczego w pobliżu wieży, w szczególności szklanek, bo może się to skończyć stłuczeniem podczas jej upadku. Najbezpieczniej i najwygodniej jest grać na pustym, niezastawionym stole.

+ Możemy zaoszczędzić trochę grosza, kupując grę przez amazon.com, gdzie kosztuje ona około 15$, czyli mniej więcej 45zł.

+ Na rynku zaczęły się pojawiać gry wzorowane na Jendze, mówiąc wprost - podróbki. Są tańsze, to fakt, ale czy spełniają swoje zadanie, nie wiem. Ta oryginalna zawsze sygnowana jest nazwą firmy, która ją wydaje: Hasbro.


Moja ocena: 6/6. Spędziłam przy Jendze wiele miłych chwil i, jeżeli nie gramy w nią codziennie, tylko podczas sporadycznych spotkań w większym gronie, nie ma prawa się znudzić.

A Wy? Graliście? Słyszeliście o niej? Macie ochotę wypróbować?

wtorek, 27 listopada 2012

Madame la Directrice







Tytuł: Madame
Autor: Antoni Libera
Wyd.: Znak
Rok wydania: 1998
Ilość stron: 390  







Moi Drodzy! Wyciągnijmy najdroższą porcelanową zastawę stołową, wypucujmy na połysk zestaw srebrnych sztućców. Wyczarujemy dziś bowiem danie wykwintne, niecodzienne, ze szczególnym uwzględnieniem składników iście luksusowych. Dodamy doń szczyptę jazzu, garść brawurowej acz urokliwej szkolnej niesubordynacji, kilka łyżek dzieł najlepszych francuskich dramatopisarzy, przyprawimy je odrobiną kina, teatru, filozofii, okrasimy czasami mglistego i szarego PRL-u. A potem, nasyceni i usatysfakcjonowani, poczekamy na deser. Ale jaki! Piękny i czarujący, lecz zimny i niedostępny; kolorowy na tle czarno-białych widokówek Warszawy końca lat 60-tych; pachnący, niczym uosobienie najbardziej kuszących perfum, wyglądający, niczym obraz nieskończenie uzdolnionego impresjonisty, z wszech miar urzekający i zgrabnie chwytający w garść pełnię naszego skupienia i uwagi; zwieńczony wisienką tajemniczej kokieterii.

Oto ona i on. Madame i uczniak. Kwintesencja francuskiego stylu, wytworności i elegancji, również tej słownej, i młody, niedoświadczony, lecz elokwentny artysta – jeszcze szkolny, acz przesycony górnolotnymi aspiracjami. Ona – dyrektorka szkoły, nauczycielka francuskiego, niedostępna, powściągliwa, nieodgadniona. On – uczeń ostatniej klasy gimnazjum, darzący ją nieopierzonym ogromem platonicznego uczucia, wygrzebujący z dostępnych mu zakamarków każdą, najmniejszą informację na jej temat. I w końcu my – czytelnicy, śledzący te poczynania ze wzrastającym zainteresowaniem, prawie jak wplątani w pędzącą do upragnionego finału intrygę kryminalną. 

Kryminału tu jednak nie uświadczymy, nie zostaniemy również poczęstowani romansem per se. Autor, prawdziwy mistrz słowa, bawi się nie tylko językiem, żonglując nim, jak artysta na arenie cyrkowej. Dostarcza nam przyjemności z obcowania z dziełem płynnym, z dziełem ocierającym się o przedimek "arcy”, serwując jednocześnie historię na pozór błahą i nagminnie powielaną. Nie wierzmy jednak mylącym przesłankom. Przemycone w nim cytaty z wielu cenionych pisarzy, tyrady filozoficzne, kulturalne, inteligentne i obrazoburcze, niejednokrotnie zachwycają. Zachwyca również i wątek miłosny, prowadzony subtelnie i zupełnie nieinwazyjnie. Czytelnikowi zdaje się, że stąpa po delikatnej i kruchej posadce, boi się, że dane mu będzie pójść o krok za daleko. Autor mu jednak na to nie pozwala. Wie, gdzie powiedzieć "dość" i to czyni go w moim odczuciu wybitnym, a danie przez niego zaserwowane smakuje wręcz wyśmienicie. Skosztujcie.

6/6

Recenzja bierze udział w wyzwaniach Z literą w tle oraz Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę. 

piątek, 23 listopada 2012

Jego Wysokość Stos nr 4




Wymiany na portalu Finta.pl:
"STRASZNIE GŁOŚNO, NIESAMOWICIE BLISKO" Jonathan Safran Foer - podobno całkiem ciekawy film i jeszcze lepsza książka.
"WIELKI DOM" Nicole Krauss - polecone przez Biblionetkę.
"MARZYCIELKA Z OSTENDY" E.E. Schmitt - lubię i autora i opowiadania. Według mnie może się to złożyć na całkiem ciekawą mieszankę.
"ŚPIEW PTAKA" Anthony de Mello - skarbiec wszelakich nieznanych szerzej bajek
"Z POKORĄ I UNIŻENIEM" Amelie Nothomb - książkę tę wzięłam zachęcona recenzją na blogu Mowa Liter.
"OPOWIEŚĆ WIGILIJNA" Karol Dickens - święta za pasem, a wstyd przyznać, tej słynnej historii jeszcze nie czytałam. Chyba najwyższa pora to nadrobić.
"GOOD NIGHT, DŻERZI" Janusz Głowacki - opowieść inspirowana kontrowersyjnym Jerzym Kosińskim. W sam raz na lekturę po "Malowanym Ptaku".

Promocja wydawnictwa Znak:
"DELIKATNOŚĆ" David Foenkinos - zakupiłam zachęcona pozytywną recenzją Karkam.
"LATO" J.M. Coetzee - w ramach zapoznawania się z Noblistami.
"TRAKTAT O ŁUSKANIU FASOLI" Wiesław Myśliwski - wreszcie moja!
"SUNSET PARK" Paul Auster - wiele się ostatnio dobrego naczytałam o tym autorze i sama chcę go wypróbować.
"ROZMOWA W 'KATEDRZE'" Mario Vargas Llosa - w ramach zapoznawania się Noblistami, ale również z literaturą hiszpańskojęzyczną.


Wygrane:
"TĘSKNOTA ATOMÓW" Linus Reichlin - u Julii Orzech :)
"KSIĄŻKA TWARZY" Marek Bieńczyk  - w formie e-booka u Ani :)

Pożyczone:
"KOBIETA Z WYDM" Kobo Abe - od kolegi mojego taty, który śledzi moje blogowe poczynania, i którego z tego miejsca serdecznie pozdrawiam :) (recenzja)
"KOLEKCJONER" John Fowles - j.w.

Zakupy z różnych innych źródeł:
"CHIMERYCZNY LOKATOR" Roland Topor - musiałam w końcu poznać tego pisarza i, zakładając, że po prostu musi mi się spodobać, kupiłam od razu dwie jego książki. (recenzja)
"PAMIĘTNIK STAREGO PIERDOŁY" Roland Topor
"OD SIÓDMEJ RANO" Eric Malpass - zakupiłam zachęcona opinią Oli.
"POWIEŚĆ DLA MĘŻCZYZN" Michal Viewegh - jedna z głośniejszych czeskich powieści ostatnich lat.

Od autora:
"DZIENNIK ZNALEZIONY W PIEKARNIKU" Marek Susdorf (recenzja)

Audiobooki:
"TYSIĄC WSPANIAŁYCH SŁOŃC" Khaled Hosseini - zakupiony na stronie audioteka.pl (recenzja)
"STARA BAŚŃ" Józef Ignacy Kraszewski - j.w.
"OLIVIER TWIST" Karol Dickens - j.w.
"PANI BOVARY" Gustave Flaubert - z kolekcji Mistrzowie Słowa
"POD SŁOŃCEM TOSKANII" Frances Mayes - j.w.











Oto największy chyba stos w moim blogowym dorobku. Ciekawa jestem, które z tych książek czytaliście, po które sami macie zamiar sięgnąć, i które z nich polecacie przeczytać w pierwszej kolejności.

Niektóre z nich są już za mną, większość jeszcze snuje się gdzieś na półkach, kusząc ciekawą fabułą, nazwiskiem, lub opiniami innych. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że na żadnej z tych pozycji się nie zawiodę i sklecę tym samym recenzje, które nie zawiodą Was :)


środa, 21 listopada 2012

Kalendarium # 11/2012 (2)


Subiektywny przegląd zapowiedzi filmowych, czyli na co wybrać się do kina listopadową słotą:


23 listopada

Ekranizacja słynnej powieści Davida Mitchella już teraz wzmaga ochotę wybrania się na nią do kina. Ja jakoś nie mogę się do niej przekonać. Cieszę się jedynie, że przez wzgląd na film wznowiono publikację książki, która zaczęła przekraczać szalone sumy na internetowych aukcjach. "Atlas chmur" (Cloud Atlas) to rzecz dziejąca się na rożnych wymiarach, w różnych miejscach i czasach. Przewijają się tu postaci, które mają wpływ na przyszłość, przeszłość i teraźniejszość kolejnych. Boję się jednak, że rodzeństwo Wachowskich mogło w tym względzie przekombinować, że może to być przerost formy nad treścią. Jak to naprawdę będzie z tym filmem, przekonamy się już niebawem. Książkę w każdym razie na pewno kiedyś przeczytam.






Ekranizacja głośnej powieści Lwa Tołstoja wreszcie, ku uciesze fanów pisarza i filmów kostiumowych, wchodzi do kin. W tytułową "Annę Kareninę" wcieli się Keira Knightley. Reżyser obrazu, Joe Wrigt, zdaje się obsadzać nią każdą główną żeńską rolę swoich najsłynniejszych ekranizacji, m.in, "Duma i uprzedzenie", "Pokuta". Czy rzeczywiście się sprawdza? Na to pytanie już nie jestem w stanie odpowiedzieć, ale chętnie obejrzę ten obraz.











23 listopada okazuje się dniem obfitującym w przeróżne niezwykle ciekawe premiery. Ot, dla każdego coś miłego. Tym razem będzie to "Gangster" (Lawless). Południe Stanów Zjednoczonych, trzech braci, czasy prohibicji i nielegalna produkcja bimbru. Uświadczycie tu sporo strzelaniny i rozlewu krwi. Kino typowo męskie, niezarezerwowane jednak jedynie dla płci brzydszej.

Film nominowany był do Złotej Palmy na festiwalu w Cannes. Uzyskał również nominację na AFF (American Film Festiwal).











30 listopada

Już teraz wiem, że na ten film wybiorę się obowiązkowo. Doskonała obsada i magiczny klimat opowieści zdecydowanie mnie do tego zachęcają. Dwójka zakochanych w sobie nastolatków postanawia uciec z domu. Zaczynają się żmudne poszukiwania, a wszystko to okraszone jest niewybrednym humorem. "Kochankowie z księżyca. Moonrise Kingdom" (Moonrise Kingdom) - film wyreżyserowany przez utalentowanego Wesa Andersona, będzie zapewne niezłą gratką dla fanów niebanalnych komedii.Nie mogę się już doczekać.

Film otrzymał aż 5 nominacji na kilku ważnych festiwalach: Cannes, Gotham, AFF oraz Światowej Akademii Muzyki Filmowej.






Kolejna komedia, tym razem kryminalna, którą na pewno się w tym miesiącu zainteresuję. "7 psychopatów" (Seven Psychopats) to opowieść, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, o złodziejach psów. Kradną je i oddają, otrzymując dozgonną wdzięczność i nagrodę pieniężną od właścicieli czworonogów. Pewnego jednak dnia uprowadzają psa niebezpiecznego gangstera...

Film otrzymał Nagrodę Publiczności na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto.









"Przewodnik po Belgradzie z piosenką weselną i pogrzebową" (Practical Guide to Belgrade with Singing and Crying) brzmi prawie jak wschodnioeuropejska wersją filmu "Cztery wesela i pogrzeb"; przynajmniej jeżeli chodzi o tytuł. Jak mówi Filmweb "jest to satyra na komedię romantyczną o czterech 'mieszanych' parach pochodzących z różnych krajów, które spotykają się we współczesnym Belgradzie i doświadczają małych niemożliwości wielkiej miłości". Ja czuję się zachęcona.

Film otrzymał nominację do nagrody "East of West" na MFF w Karlowych Warach oraz na Warszawskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym.











poniedziałek, 19 listopada 2012

Ziarno o przekroju 1/8 mm







Tytuł: Kobieta z wydm
Autor: Kobo Abe
Wyd.: Znak
Rok wydania: 2006
Ilość stron: 186 







Wyszłam ze świata tej książki, wysypałam piasek z butów, otrzepałam ubranie i skórę oblepioną złocistym pyłem. Wiem, że mam go jeszcze w uszach i we włosach. Nie pozbędę się go tak łatwo. Przewracając karty tej powieści, zrzucałam na siebie stopniowo tony piaskowych ziaren, zasypała mnie nimi po sam czubek głowy. Byłam przytłoczona ich ciężarem, nie umiałam wydostać się na powierzchnię, z trudem łapałam ostatnie hausty powietrza. To piasek jest władcą i wszechmogącym królem rzeczywistości, którą stworzył pisarz. To on rządzi światem i złowieszczo naciera na bohaterów powieści, kierując ich losem i zarządzając cienką linią pomiędzy ich życiem i śmiercią. Czytelnik nabiera szacunku do jego bezwzględności i siły, stara się trzymać na dystans. Kobo Abe nam jednak na to nie pozwala. Miał inny plan względem swego dzieła, a piasek wysypujący się z jego stronic był z pewnością zabiegiem skrzętnie zaplanowanym. Autor wiedział, że będziemy go mieć dość, że będziemy czuć go w nozdrzach i przełyku, i że będzie nam od niego niedobrze. I rzeczywiście, czytając tę powieść czułam przesyt. I choć nie jest ona zbyt pokaźnych rozmiarów, musiałam ją sobie dawkować, bo ziarna piasku zaczęły wręcz wwiercać się w mój krzyczący o uwolnienie umysł.

Zastanawiacie się pewnie czy ta moja pisanina obwieszcza pejoratywne nastawienie do powieści, wszak wszystko zdawałoby się na to wskazywać. I wcale mnie to zresztą nie dziwi. Nikt przecież nie lubi być niczym przytłaczany. Wolimy, gdy powieść wzbudza głównie te pozytywne odczucia. "Kobieta z wydm" pozostawiła jednak we mnie poczucie, że przeczytałam książkę niełatwą, acz dobrą i przykuwającą uwagę już od pierwszych jej zdań. I pomimo tego, że niejednokrotnie miałam autorowi za złe zasypywanie mnie aż taką ilością piasku, przeczytawszy jego dzieło, podałam mu w myślach rękę i pogratulowałam wyśmienitego pomysłu.

Ale o czym ta książka właściwie jest? Otóż oprócz piasku, jej bohaterami są pewien Mężczyzna i pewna Kobieta. On, pasjonat wszelakich owadów ukrywających się w zakamarkach roślinnych kryjówek, marzy o odkryciu nowego gatunku i wyrwaniu się tym samym z szarej codzienności pracy nauczyciela. Ona, nieświadoma do końca życia na powierzchni, zamieszkuje jamę ze wszech stron otoczoną piaskiem, a jej pracą i obowiązkiem jest umieszczanie tego złocistego pyłu w beczkach, które następnie wywożone i sprzedawane są poza granicami miasteczka. Mężczyzna wyrusza pewnego razu na wyprawę, mającą na celu ziszczenie jego pragnień, lecz ta kończy się zgoła odmiennie niż zaplanował. Szukając noclegu, tubylcy kierują go właśnie do osobliwej jamy Kobiety, a on uznaje tę formę spędzenia nocy za ciekawą i niezwykle oryginalną, nie odczuwając wobec niej większych oporów. Rzecz zmienia się jednak, kiedy budzi się rano, a drabinka - jedyna więź łącząca go ze światem zewnętrznym, znika...

Nie mam zamiaru zachęcać, czy zniechęcać potencjalnych czytelników do sięgnięcia po tę powieść. Wszystko, co miałam na jej temat do powiedzenia zawarłam w powyższych słowach, a decyzja czy zanurzyć się na chwilę w odmętach piasku, należy już do was. Odważycie się?

4,5/6


niedziela, 18 listopada 2012

Cykl fotograficzny # 8 - Berlin w czerni i bieli

Berlin jest jednym z najciekawszych europejskich dużych miast, jakie miałam okazję odwiedzić. Jest połączeniem nowoczesności z tradycją, kultury z rozrywką. Jest przyjazny turystom, ogólnie ludziom. Obfituje w ścieżki rowerowe oraz ciekawe, mądre i ułatwiające życie rozwiązania. Podobała mi się tamtejsza architektura: stare obok nowego, historia obok teraźniejszego modernizmu. Dzisiaj chciałabym wam przedstawić nie tyle najbardziej charakterystyczne zakątki miasta, co jego architektoniczne szczegóły. To dla odmiany nie ten kolorowy Berlin, który kojarzymy z katalogów, lecz migawki widziane oczyma osoby przechadzającej się tamtejszymi ulicami.








piątek, 16 listopada 2012

Niezliczone księżyce i tysiąc wspaniałych słońc







Tytuł: Tysiąc wspaniałych słońc
Autor: Khaled Hosseini
Wyd.: Albatros
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 431







Dwie kobiety. Dwa zupełnie inne, choć tak bliskie, światy. Dwa poglądy na życie. Dwie odrębne ścieżki marzeń i pragnień. Dwa różne serca, bijące rytmem dwóch różnych ideałów. Lecz tylko jeden ból i ta sama udręka.

Mariam to harami - nieślubne dziecko, żyjące wraz z matką gdzieś na uboczu, nie rzucając się w oczy i nie przysparzając swemu ojcu kłopotów. Ten odwiedza dziewczynkę tylko raz w tygodniu, obdarowując ją uczuciem, na jakie zdobyć się może kilkugodzinny rodzic. Ona jednak nie narzeka. Wierzy w jego dobre intencje, i w to, że robi wszystko, co w jego mocy, aby polepszyć ich wzajemne relacje. Jest w niego wpatrzona, niczym w najpiękniejszą zabawkę, jaką tylko mogłaby sobie wymarzyć i nie pragnie zbyt wiele - jedynie jego miłości. Chce nią przesiąknąć i cieszyć się jej ciepłem każdego kolejnego dnia rozłąki. Nadchodzi jednak chwila próby, która niweczy wszystko, co dziewczynka zdążyła zbudować na fundamentach swego pełnego nadziei serca. Uczucia ojca znikają, jak fatamorgana, jakby całe dotychczasowe życie Mariam było jedynie złudzeniem. Jej ukochany baba wydaje ją za mąż za nieznajomego i sporo starszego mężczyznę, zamieszkującego miasto oddalone od jej ówczesnego miejsca zamieszkania o setki kilometrów.Wszelkie marzenia dziewczyny pryskają, niczym bańka mydlana, a ona sama czuje się na wskroś oszukana i zdradzona.

Lajla to córka nauczyciela. Oczytana, na bieżąco edukowana i zaznajomiona ze światem kultury ma spore szanse na wybicie się poza stereotypy związane z afgańskimi kobietami. Celem jej życia nie jest jedynie zamążpójście i urodzenie gromadki dzieci. Priorytetem jest nauka. Dziewczyna jest ambitna, pragnie osiągnąć więcej, mierzy wyżej i takie też możliwości stwarzają jej rodzice. Wszystko zmienia się jednak pewnego tragicznego dnia, który naznacza jej dalsze losy nieszczęściem i zwątpieniem. Lajla, aby podołać egzaminowi, który przygotowało dla niej bezlitosne życie, opuszcza na zawsze ciało dziecka i stać się musi z dnia na dzień odpowiedzialną i świadomą swego położenia kobietą.

Historie obu dziewczynek splatają się, kiedy w Afganistanie trwa wojna. Los popycha je ku sobie i odtąd dzielić muszą wzajemnie jego nieliczne wzloty i ogrom bolesnych upadków. Uczucia między nimi poddawane są ciągłym zmianom, a nienawiść z czasem przeradza się w nić sympatii.

Hosseini, pomimo tego, że od lat zamieszkuje Stany Zjednoczone, otwiera nam oczy na historię swej ojczyzny i nie przebiera w słowach. Poprzez opowieść o Mariam i Lajli uświadamia swemu czytelnikowi, jak wyglądało prawdziwe życie jego rodaków. Bez żadnych upiększeń rysuje nam przed oczami gruzy, które niegdyś były domami, skrawki ciał zalegające na ulicach. Uświadamia jak ciężko żyło się samym kobietom i jak nieuczciwe wobec nich było prawo. Zamyka nas w czterech ścianach ich domów, w których nierzadko mężczyzna był królem i katem jednocześnie. Częstuje nas dodatkowo licznymi zwrotami akcji, umilającymi lekturę i wciągającymi coraz głębiej w jej bieg.

Obie kobiety, pomimo dzielących ich różnic, są Afgankami z krwi i kości. Autor nie podaje nam ich zeuropeizowanej czy zamerykanizowanej wersji. Na tacy serwowany nam jest orient w czystej postaci. Powieść czyta się więc tym ciekawiej, że mówi o świecie, który znamy jedynie z gazet, ewentualnie innych książek. Hosseini, mimo ciężkiego tematu i wielu dramatycznych wydarzeń opisanych w swej książce, osładza tę gorzką opowieść nutką mglistej nadziei, której ulegają nie tylko bohaterki "Tysiąca wspaniałych słońc" ale i my - czytelnicy. Myślę, że warto przeczytać tę powieść, nie tylko dla samej przyjemności obcowania z dobrym pisarstwem, ale również przez wzgląd na jej tło historyczne. Jest to przecież kwestia wciąż bardzo aktualna.

**********************************************************************************






Lektor: Maria Peszek
Długość: 12 godz. 58 min.






Ponieważ z książką zapoznałam się w formie audiobooka, zanudzę was jeszcze kilkoma słowami na ten temat. 

Było to moje pierwsze spotkanie z tą formą czytania, zaliczam je jednak do bardzo udanych. Jak się okazało przy wyborze i odsłuchiwaniu próbek przeróżnych audiobooków, nie każdy lektor mi odpowiadał. Niemniej od razu wiedziałam, że Marię Peszek mogę brać niemal w ciemno. Jej przyjemny, delikatny tembr głosu nie zakłócał lektury. Wtapiał się w nią, tworząc bardzo udaną całość. I, o ile audiobook nie sprawdził się w moim przypadku np. na siłowni (za bardzo skupiałam się chyba na myślach typu "po co ja się tu tak katuję?"), to już przy sprzątaniu, za którym nie przepadam, okazał się bardzo przyjemnym umilaczem czasu i z pewnością kontynuować będę ten sposób zaznajamiania się z książkami.

5/6

środa, 14 listopada 2012

TOP 10: Książki, które chcielibyśmy otrzymać w prezencie

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu. Więcej szczegółów na temat rankingów TOP 10 znajdziecie na blogu Kreatywa.

Dziś przyszła pora na bardzo osobistą listę dla Świętego Mikołaja. Mam nadzieję, że jest jakiś na sali :). Ciężko wybrać spośród tryliona książek, które mi się marzą te dziesięć priorytetowych. Kierowałam się więc moimi jesienno-zimowymi zachciankami, a o tej porze lubię między innymi trochę magii.



1. TYRMANDOWIE. ROMANS AMERYKAŃSKI - AGATA TUSZYŃSKA

Tyle dobrego się naczytałam na temat tej pozycji na Waszych blogach, że, choć książek biograficznych z reguły nie czytam, ta wzbudziła we mnie szereg pozytywnych odczuć.



2. CYKL 44 SCOTTLAND STREET - ALEXANDER MCCALL SMITH

Przeczytałam niedawno pierwszą część i mam ogromną chęć zapoznania się z całą resztą cyklu, a jesienno-zimowe wieczory zdają się wręcz idealne na odwiedziny w kamienicy przy Scottland Street.

 

3. CYKL PERCY JACKSON I BOGOWIE OLIMPIJSCY -  RICK RIORDAN

Zima to moja pora na czytanie przeróżnych magicznych nie do końca realnych historii. Przenoszenie się wtedy do innego świata jest wręcz dla mnie wpisane w krajobraz tej pory roku.



4. WŁOSKIE SZPILKI - MAGDALENA TULLI

Teraz zejdźmy trochę na ziemię. Pomijając całą tę magię, której potrzebuję w chłodne wieczory, wciąż ciekawi mnie dobra polska literatura, w tym przypadku niedoszła zwyciężczyni nagrody NIKE Magalena Tulli i jej "Włoskie szpilki".



5. DZIEŁA ZEBRANE - IRENEUSZ IREDYŃSKI

To akurat sprawka blogerki ukrywającej się pod nickiem malutka_ska, która mnie skutecznie do tych pozycji zachęciła i doprawdy ciężko było się oprzeć.



6. ATLAS CHMUR - DAVID MITCHELL

Spore teraz zamieszanie wokół tej książki. Film na jej podstawie wszedł do kin i nagle wszyscy rzucili się do księgarń. Wcale mnie to zresztą nie dziwi, nie każdy zdawał sobie wcześniej sprawę z jej istnienia. Ja niestety należałam do grona tych, którzy o niej wiedzieli. Niestety - bo jeszcze jakiś czas temu była ona nie do zdobycia po normalnej książkowej cenie. Na szczęście za sprawą filmu, dodrukowano powieść i bardzo mnie cieszy, że jest w końcu dostępna dla zwykłych śmiertelników. Poproszę jednak ewentualnego Mikołaja o niefilmową wersję okładki :)



7. PIASKOWA GÓRA + CHMURDALIA - JOANNA BATOR

Kolejna polska autorka i dwie książki, które muszę poznać.



8. KLAN NIEDŹWIEDZIA JASKINIOWEGO - JEAN M. AUEL

Cofamy się do zarania dziejów ludzkości, do epoki lodowcowej i poddajemy się serii niezapomnianych przygód.



9. KRAINA WÓDKI lub OBFITE PIERSI, PEŁNE BIODRA - MO YAN

Tegoroczny Noblista - którz nie jest go ciekawy?



10. WALKA KOTÓW - EDUARDO MENDOZA

Hiszpański pisarz, którego jak dotąd nie miałam okazji bliżej poznać. Wcześniejsze jego książki zresztą niezbyt mnie do niego przekonywały. Ta mnie intryguje.

 

 A Wy co sobie wymarzyliście pod tegoroczną choinką? :)

poniedziałek, 12 listopada 2012

Barbara w NRD






Tytuł: Barbara
Reż.: Christian Petzold
Produkcja: Niemcy
Premiera: 9 listopada 2012
Gatunek: dramat
Czas trwania: 1 godz. 45 min. 







Przenieśmy się na chwilę do Niemiec lat 80-tych. Przypomnijmy sobie podział na RFN i NRD, Stasi znane pod oficjalną szumną nazwą Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego Niemieckiej Republiki Demokratycznej, zwróćmy uwagę na totalną, często nie znającą granic inwigilację. Człowiek nie wiedział komu może zaufać. Wszędzie roiło się od potencjalnych informatorów, gotowych wydać sąsiada, współpracownika, często nawet przyjaciela. Idźmy o krok dalej. Przenieśmy się na prowincję NRD, gdzie każdy każdego zna, a nowa twarz z miejsca porusza lawinę niekontrolowanych plotek i domysłów. A co jeśli właściciel tej nowej twarzy to lekarz przeniesiony za przewinienia prosto ze stolicy? A co jeśli tym lekarzem jest kobieta?


"Barbara" to w dużej mierze opowieść o miłości, snuta na tle powrotu do przeszłości, do nieprzyjaznych komunistycznych Niemiec. Tytułowa bohaterka opuszcza dostatek Berlina, aby osiedlić się na peryferiach, ulokować swe życie w obskurnym mieszkaniu i rozpocząć pracę w szpitalu, który nie ma nawet porządnego laboratorium. Rozłąka z domem, z ukochanym, który pozostał w RFN-ie, ze światem do którego przywykła, a który teraz oddzielony jest twardą ścianą muru, nie wpływa na kobietę dobrze. Widzimy, jak ciężko przywyknąć jej do nowej rzeczywistości i jaki ból sprawia budowanie życia od nowa, a wszystko to maluje się na jej twarzy, niczym makijaż, pod którym zdaje się ukrywać swe troski. Na horyzoncie pojawia się jednak cień szansy na coś lepszego. Barbara poznaje sympatycznego lekarza i jej usta na nowo zapoznają się ze znaczeniem słowa "uśmiech". Z jednej strony nie wie, czy może obdarzyć mężczyznę zaufaniem i czy jest gotowa, aby ostatecznie pożegnać swój dawny świat, z drugiej zdaje sobie sprawę z tego, że żadne inne drzwi nie stoją przed nią otworem, że wszędzie będzie się musiała przeciskać ku dezaprobacie otoczenia. Reżyser wplata w tę opowieść również wątek młodej dziewczyny zbiegłej z ośrodka wychowawczego, zbuntowanej przeciwko złemu traktowaniu, pragnącej za wszelką cenę uciec i nigdy nie wrócić. To właśnie nowa lekarka okazuje jej najwięcej zrozumienia i sympatii, a całość historii zmierza do zaskakującego finału.


Film ten jest bardzo powolny, mało w nim dialogów, niewiele muzyki. Jest tu dużo ciszy, ogólnych przemilczeń, widz musi domyślać się wielu rzeczy. Ciężko nazwać go typowym melodramatem, bardzo mu do włożenia w tę szufladę daleko i gdyby nie otoczka w postaci wszechobecnej w życiu Barbary inwigilacji i bezwzględnych, przewijających się pomiędzy poszczególnymi scenami, pracowników bezpieki, którzy czujnym okiem śledzą każdy jej ruch, obraz ten nieuchronnie brnąłby w nudę. Czy to jednak wystarczy, aby uznać go za tak ekscytujący, jak głosi plakat? Zdaje się, że ludzie od promocji oglądali jednak jakiś inny film. Ja w każdym razie nawet odrobiny ekscytacji na żadnym etapie seansu nie odczułam. Lekkie znużenie - owszem. Nie jest to mimo wszystko zły obraz, ale czy koniecznie wybierać się na niego do kina? Może jednak warto poczekać na wersję domową? Rozważcie to.

4/6

sobota, 10 listopada 2012

Każdy nosi w sobie swoją prywatną wojnę*







Tytuł: Malowany ptak
Autor: Jerzy Kosiński
Wyd.: Czytelnik
Rok wydania: 1989
Ilość stron: 250  







Józef Lewinkopf urodził się w Łodzi w 1933 roku. Był Żydem. Kiedy wybuchła II wojna światowa miał jedynie 12 lat i zdawałoby się, że okrutne czasy już na zawsze naznaczyć miały jego losy. Okres największej wojennej zawieruchy, dzięki pomocy księdza, spędził wraz z rodzicami w domu katolickiej rodziny. W tym czasie jego ojciec postarał się o nowe nazwisko, a młody Józek stać miał się od tamtej pory Jurkiem Kosińskim. Jego późniejsze dzieje obijały się niczym piłka o różne miejsca i zajęcia. Był instruktorem narciarstwa, kaowcem, studiował historię i nauki polityczne, pracował w Instytucie Historii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Aż w końcu w wieku 24 lat wyjechał na stypendium do Stanów Zjednoczonych i został tam na stałe. Otrzymał obywatelstwo, zaczął wykładać na amerykańskich uniwersytetach, zdobył wiele prestiżowych wyróżnień, w tym nagrodę Prix du Meilleur Livre za "Malowanego ptaka" i National Book Award za "Kroki", a w latach 70-tych mianowany został prezesem PEN Clubu. 3 maja 1991 roku popełnił samobójstwo. Zakończył swój żywot słowami: Kładę się teraz do snu, na trochę dłużej niż zwykle. Nazwijmy to wiecznością.

Kosiński to wielce kontrowersyjna postać w literaturze polskiej. Amerykanie go hołubią i uważają za pisarza genialnego, a my, okryci cieniem czasów PRL-u, kiedy to jego książki skazywane były na banicję i uważane za antypolskie, wciąż nie umiemy przyjąć go pod swoje skrzydła."Malowany ptak" już dawno wpisany powinien zostać w historię polskiej literatury powojennej. Nie ma ku temu żadnych wątpliwości.

Rzecz dzieje się u zarania II wojny światowej. Bohaterem i narratorem opowieści jest kilkuletni czarnooki ciemnowłosy chłopiec, który może być w tej historii Żydem lub Cyganem - autor daje wyobraźni swego czytelnika wolność wyboru. Dziecko pozostawione jest przez rodziców we względnie bezpiecznym dla niego miejscu. Kiedy stara kobieta, sprawująca nad nim pieczę umiera, malec rozpoczyna swoistą wędrówkę przez naznaczone wojną wioski. Spotyka się z odrazą ich mieszkańców, nierzadko brutalnych i bezwzględnych wobec cygańskiej, jak twierdzą, znajdy. Poniewierany dzieciak tuła się z domu do domu ewentualnych dobroczyńców, którzy zapewniają mu wikt i opierunek za pracę w gospodarstwie, a każdy rozdział stanowi nowy stopień na schodach powieści, zdaje się być oddzielną historią, w której autor uchyla kurtynę na szalone, perwersyjne, ohydne i niemoralne zachowania ludzi, z którymi chłopiec ma styczność. 

Opowieść ta jest pięknie napisana i nawet spora dawka naturalistycznych opisów, wsuwanych mimochodem pomiędzy jej karty nie razi, a wręcz dodaje smaku. Możemy być zdegustowani, oburzeni - w historię tę wpisana jest cała masa negatywnych odczuć. I nie piszę tego bynajmniej, aby potencjalnych czytelników zniechęcić. Wręcz przeciwnie, mam nadzieję, że zachęcę tych, którzy będą ją potrafili docenić, pomimo całej surowości, którą ze sobą niesie. Kosiński nie szczędzi nam scen okrutnych mordów na ludziach i zwierzętach, brutalnych gwałtów i okaleczeń, a gdzieś pomiędzy tymi okropnościami przeciska się zaściankowe myślenie wieśniaków, którzy przez czarne oczy wygonią dziecko na pastwę mrozu i wroga, a ofiary wojny obskubią do cna z ostatnich kosztowności. Rozumiem, że przez taki obraz Polaków, książka uznawana była za antypolską, autor jednak dementował na bieżąco wszelkie przypuszczenia, że "Malowany ptak" oparty jest na jego osobistych przeżyciach, a nie można przecież kłócić się z fikcją. Książki na przestrzeni wieków opowiadały przeróżne historie, obrażały przeróżne świętości, bo przecież i taka ich rola, aby szokować i przełamywać tabu. Nie zawsze musi być pięknie, nie zawsze musi być miło.

Pozycję tę traktować możemy jako parabolę losów każdego, kto w czasach wojny uchodził za odmieńca, jako tragiczny obraz wszystkich tych malowanych ptaków rzucanych na pożarcie swemu własnemu gatunkowi. Jeżeli jesteście na nią gotowi, polecam.
 
5,5/6
 
* s. 199
 
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Trójka e-pik oraz  Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę.


czwartek, 8 listopada 2012

Liebster blog x 5


Liebster Blog to dosyć popularna w ostatnich dniach zabawa, krążąca po książkowej blogosferze. Nominowany/wyróżniony otrzymuje 11 pytań, przygotować ma tym samym jedenaście własnych, aby przekazać je kolejnym 11 osobom. Myślę jednak, że zabawa już powoli zaczyna zataczać koło i trudno będzie mi mianować blogerów, którzy jeszcze nie wzięli w niej udziału, więc wykpię się jedynie własnymi odpowiedziami :). Nominowało mnie aż pięć blogerek: Paula, Karkam, HibouDominiqueKarriba, więc trochę przede mną roboty :). A oto ich pytania:

Paula

Dlaczego blog? Taką miałam wyraźną potrzebę i zachciankę swego czasu i stało się.

Książka, której nigdy nie zapomnę: Wystarczy zajrzeć pod ten LINK. Tam jest wszystko na ten temat :)

Ulubione słowo: Jako młodociany jeszcze czytelnik w jednej z lektur odkryłam słowo "tudzież" i szczerze się nim zachwyciłam. Od tamtej pory uwielbiałam używać go przy każdej nadarzającej się okazji. Myślę, że wypełnione nim były wszystkie moje ówczesne wypracowania z polskiego. Dziś chyba takiego słowa nie mam, chociaż bardzo lubię imię mojej psiny - Bora.

Dom kojarzy mi się z ciepłem, bezpieczeństwem i psem biegnącym na przywitanie.

Zimą lubię gdy za oknem prószy śnieg, a ja siedzę w domu z kubkiem ulubionej herbaty, z książką lub filmem w zanadrzu i niczego mi wtedy więcej do szczęścia nie potrzeba.

Trzy ulubione zapachy (niekoniecznie perfum): świeżo upieczone ciasto, kawa i las.

Nigdy w życiu nie zjem koniny. Jadam przeróżne dziwactwa. Nie straszne są mi ośmiornice, małże, kałamarnice, krewetki, a nawet ślimaki, ale zjeść konia to prawie tak, jak zjeść psa.

Ostatnio śniło mi się, że pisałam wierszyk o moich znajomych.

Nie mogę żyć bez słodyczy niestety. Staram się jednak wszystko na bieżąco spalać na siłowni i w klubie fitness :)

Jeżeli mężczyzna, to tylko piekielnie inteligentny i anielsko cierpliwy.


Karkam

Za jaką książkę pozwoliłabyś sobie uciąć palec (lub chociaż wyrwać parę włosów)? "Gra w klasy" Julio Cortazara jest pozycją, którą bardzo cenię i jedyną książką, którą w swoim dorosłym życiu przeczytałam kilka razy. Zawsze mnie zachwyca.

Czym jest dla Ciebie czytanie? Nie będę oryginalna. Czytanie jest dla mnie przyjemnością, ucieczką myśli w świat, jaki stworzył autor, odprężeniem, kolejnym życiem w życiu.

Kto jest dla Ciebie wzorem do naśladowania? Nie mam żadnego konkretnego wzoru, ale obserwuję innych i staram się czerpać inspirację z tego, co w nich dobre.

Gdzie chciałabyś dożyć swoich ostatnich chwil? Jest jakieś wyjątkowe miejsce na świecie? Jeszcze takiego nie znalazłam, ale oczyma wyobraźni widzę chatkę z widokiem na piękny górzysty krajobraz
.
Kto jest Twoim ulubionym bohaterem książkowym? Nie mam takiego. Ostatnio do gustu przypadł mi inteligentny i zdolny Jack z "Filarów ziemi", więc podciągnijmy go pod tę kategorię.

Gdy widzisz kałużę, to: omijasz ją czy skaczesz w sam jej środek? Zależy jaki mam humor i... buty.

Jak układasz książki na półkach? Według wielkości, alfabetycznie czy seriami? Czasem układam je autorami. Aktualnie jednak kończy mi się miejsce na półkach, więc rozkładam je po prostu gdzie popadnie :)

Jesteś domatorką, czy wolisz biegać po świeżym powietrzu? Lubię biegać po świeżym powietrzu i czasem tego wręcz potrzebuję, ale częściej wolę zamknąć za sobą drzwi mieszkania.

Koty, czy psy? Psy.

Która pora roku, jest Twoją ulubioną? Wiosna. Wszystko budzi się do życia po zimowej wegetacji. Ja również.

A teraz zdradź nam swój numer konta bankowego i hasło! Hmmm, żartuję! Oczywiście, jeśli masz ochotę... Na serio? Napisz proszę, czy lubisz bujać w obłokach. Mam wrażenie, że każdy pasjonat czytania buja w obłokach. To jest wpisane w nasze hobby :)

Hibou

Jak wyobrażasz sobie swój dom? Jako przytulne miejsce, w którym przyjemnie spędzam czas, i do którego lubię wracać.

Czas leczy rany czy przyzwyczaja do bólu? Trudne pytanie. Myślę, że najpierw przyzwyczaja do bólu, aby w końcu wyleczyć rany.

Gdybyś miała wybrać jedno uczucie, którego nigdy byś nie doznała, jakie by ono było? Zobojętnienie.

Co zrobić by nie zatracić wyznawanych przez siebie wartości w dzisiejszych czasach? Trzeba być im wiernym, nie zważając na głosy tych, którym są one nie po drodze - po prostu.

Gdybyś mogła spełnić jedno swoje marzenie z dzieciństwa, jakie by ono było? Mała ja marzyła o tym, aby zostać pisarką. Chętnie bym to marzenie spełniła, gdyby to tylko było możliwe.

Dlaczego czytasz książki? Dają mi dużo radości, uczą, wzbudzają multum emocji, są odskocznią od codzienności.

Gdybyś miała w jednym słowie określić to kim jesteś, jakie brzmiałoby to słowo? (duże) dziecko.

Podobno droga do szczęścia jest prosta. Dlaczego ludzie zamiast nią podążać, wyszukują nowych uliczek, które oddalają ich od celu? Bo droga do szczęścia wcale nie jest prosta :)

Jakie państwa/miasta chciałabyś odwiedzić? Wszystkie wymieniłam TUTAJ :)

Co sprawia Ci przyjemność? Towarzystwo mojego psa, czytanie, dobre jedzenie, słuchanie muzyki, filmy, spotkania z przyjaciółmi itede, itepe :)

Co cenisz bardziej: mądrość czy wyobraźnię? Cenię obie te cechy, a najbardziej ich kombinację.


Dominique

Pali się twój dom. Masz dwie minuty. Co zabierzesz ze sobą? Po co najpierw sięgniesz? Po psa oczywiście :). A zaraz potem po aparat fotograficzny.

Z czym Ci się kojarzy słowo szczęście? Z niczym niezmąconym ciągłym poczuciem, że wszystko było, jest i będzie po mojej myśli.

Film, który wzrusza Cię do łez? Wszystko zależy od sytuacji, okoliczności i nastroju, ale takim być może nie do końca standardowym wyciskaczem łez, który ze mnie te kilka kropel wycisnął był film Andrzeja Jakimowskiego "Zmruż oczy".

Ulubiona piosenka? Mam ich niezliczoną ilość. Naprawdę ciężko wybrać jedną, a nawet kilka.

Słowo, które codziennie powtarzasz, chociaż z trzy razy? OMG :)

O której dzisiaj wstałeś, a wczoraj się położyłeś? Wstałam dziś około 10, położyłam się około 1.

Masz 10 000zł na co je wydasz? Na wycieczkę w jedno z moich wymarzonych miejsc.

Za co dałbyś się zabić? Za to, żeby nie musieć odpowiadać na tak trudne pytanie :)

Czym jest dla Ciebie miłość i nienawiść?
Bardzo skrajnymi wobec siebie uczuciami :)

Smak dzieciństwa to...
okropnie słodka wata cukrowa.

Czym się zajmujesz poza prowadzeniem bloga?
Czytaniem, pisaniem, słuchaniem, wszystkim czym się da :)


Karriba

Pies czy kot? Pies, co zresztą widać czasem na moich zdjęciach :)

Kawa czy herbata? Herbata: zielona, czerwona, z miodem, cytryną, sokiem, imbirem - na przeróżne sposoby.

Lato czy zima? Zimę lubię jedynie w okresie świątecznym. Wcześniej i później jest dla mnie uciążliwa. Zdecydowanie wolę lato.

Fryzjer czy kosmetyczka? Fryzjera boję się niemal jak dentysty, bo zdaje się, że mamy inne teorie na temat miar. Moje dwa centymetry to często jego dziesięć :). Wybieram więc kosmetyczkę. Tam nie robią mi "krzywdy" :).

Biblioteka czy księgarnia? Księgarnia. Jestem uzależniona nie tylko od czytania, ale i od posiadania książek.

Picoult czy Sparks? Siłą rzeczy wybrać muszę Picoult, nie miałam jeszcze styczności z twórczością Sparksa.

Nowy Jork czy Paryż? Oba te miejsca odwiedziłabym bardzo chętnie, jednak pojedynek wygrywa Nowy Jork. Ciekawi mnie, o co tyle szumu.

Nad morzem czy w górach? Najchętniej w górach, ale morzem również nie pogardzę.

Dzień czy noc? Noc. Wtedy odżywam.

Szkoła czy praca? Praca. W szkole już swoje odsiedziałam i zdecydowanie mi wystarczy :)

Dom czy poza domem? Dom. To mój azyl i lubię tam wracać.


poniedziałek, 5 listopada 2012

Kalendarium # 11/2012 (1)



Subiektywny przegląd zapowiedzi filmowych, czyli na co wybrać się do kina listopadową słotą:



2 listopada

Oto zwycięzca tegorocznego festiwalu w Cannes. "Miłość" (Amour) w reżyserii Michaela Haneke, reżysera takich filmów jak "Biała wstążka" czy "Pianistka", opowiada o losach pary w podeszłym wieku. Georges i Anna są muzykami, spędzili ze sobą niemal całe życie. Na drodze staje im postępująca choroba kobiety.

Oprócz Złotej Palmy dla najlepszego filmu, "Miłość" zdobyła również sześć nominacji do Europejskiej Nagrody Filmowej.












9 listopada

"Pokłosie" to nowy kryminał Władysława Pasikowskiego. Film wzbudził spore kontrowersje poruszając tematykę pogromu w Jedwabnem. Opowiada historię dwóch braci, zgniewanych ze sobą i rozdzielonych przez emigrację starszego. Kiedy młodszy popada w konflikt z mieszkańcami swego miasteczka, tamten przyjeżdża, aby go wspomóc. Na jaw wychodzić zaczynają przerażające tajemnice z przeszłości, a bracia starają się rozwikłać zagadkę rozsierdzając tym samym sąsiadów.

Film otrzymał dwa Złote Lwy - Nagrodę Dziennikarzy oraz wyróżnienie Jury.






Plakat głosi, że to niemiecki kandydat do Oscara, że jest ekscytujący od pierwszej do ostatniej minuty. "Barbara" to historia lekarki, która w latach 80-tych minionego wieku, pomimo sprzeciwu władz, próbuje opuścić Berlin.

Dobre wrażenie na temat filmu dopełnia Srebrny Niedźwiedź dla reżysera i nagroda specjalna czytelników Berliner Morgenpost. 













16 listopada

"Mistrza" (The Master) podobno warto zobaczyć chociażby dla samej gry aktorskiej Philipa Seymoura Hoffmana i Joaquina Phoenixa. Fabuła skupia się na powszechnie szanowanym wizjonerze, który twierdzi, że odkrył zagadkę istnienia. U jego boku pojawia się wierny uczeń i uczynny wykonawca jego woli. Cytując Filmweb "to opowieść o pragnieniu władzy i miłości, o mrokach ludzkiej duszy i odwiecznej tęsknocie za swoim miejscem na ziemi".

Film zdobył nagrody w trzech kategoriach na MFF w Wenecji, w tym za najlepszy film i reżyserię.







 Trzaskalski, reżyser świetnego filmu "Edi" powraca na ekrany kin z nowym dziełem. "Mój rower" to opowieść o mężczyznach, zapewne jednak nie tylko dla nich. Losy dziadka, ojca i syna splatają się po dłuższym czasie rozłąki, aby odnaleźć zaginioną babcię. Jest to dla nich czas wielu ważnych rozmów, wyłożenia na ławę swych żalów, a w końcu i pojednania.

Obraz ten otrzymał dwa Złote Lwy oraz nagrodę Międzynarodowego Festiwalu Tofifest w Toruniu.











23 listopada

"Chuligani" (Neds) to brutalny obraz przedstawiający przemianę wzorowego ucznia jakim jest John w niebezpiecznego łobuza. Rzecz dzieje się w latach 70-tych XX wieku. 

Film ten zwyciężył w dwóch kategoriach na MFF w San Sebastian, otrzymał również nominację do nagrody MFF Młodego Widza Ale Kino! oraz nagrody BIFA (British Independent Film Award).













cdn.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...