Tytuł: Dziennik znaleziony w piekarniku
Autor: Marek Susdorf
Wyd.: Novaeres
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 94
Wyciągnęłam go ukradkiem z niedoczyszczonego, pokrytego resztką zwęglonych potraw piekarnika, zdmuchnęłam pozostałości okruchów, otworzyłam pierwszą stronę i zaczęłam czytać. Z brudnymi buciorami wdarłam się w świat obcej kobiety, i z pewnym podekscytowaniem, które towarzyszy podglądaniu tego, jak żyją inni, wsiąknęłam w potok jej słów, często gorzkich, dosadnych i wulgarnych. A jakie słowa, taka i jej codzienność. Świeżo urodzone dziecko - to dziecko, względnie świeży związek z mężczyzną - Krzyśkiem-jej-półrocznym-mężem, a wszystko to jakby na opak, nie tak, jak być powinno. Wegetacja osnuta pajęczynami szarości, dziecko (po co jej dziecko?), mąż (jego możecie zabrać razem z maluchem), odcięty gaz, wyłączony prąd, brak pieniędzy na spłatę kredytu. Teściowa może i by pomogła wyjść z długów, jednak podporządkować trzeba się wówczas jej zaściankowemu myśleniu. Ale nie. Nie Magdalena D. Magdalena D. przecierpi swoje, ale na ustępstwa chodzić nie będzie.
"Dziennik znaleziony w piekarniku" - pierwsza z "Trzech śmiertelnych historii", to prawdziwy kobiecy manifest przeciwko stereotypom, głupocie i ignorancji. Bucha przed nami oparami wszechogarniającej frustracji, wylewa na nas wiadro pomyj i przygniata nadzwyczaj realną i brutalną wizją płci pięknej w oczach świata. Ten swoisty pamiętnik zgorzkniałej matki i żony czyta się prawie jak strumień świadomości. Potok słów zalewa nasz umysł, a my myślimy sobie: ta kobieta to jednak całkiem nieźle pisze. Jak na kobietę oczywiście - dodajemy po chwili, bo przecież i my sami bywamy zaślepieni konwencjami. Ale chwila, chwila. Przecież napisał to mężczyzna...
Zacznę chyba wierzyć w reinkarnację, bo Marek Susdorf po prostu musiał być kobietą w poprzednim swym wcieleniu. Aby tak wiernie odtworzyć całą, wielgachną balię babskich trosk i spisać je w dziennik wnerwionej do granic możliwości feministki, będąc tym samym, mimo wszystko, reprezentantem płci brzydszej, trzeba mieć w sobie naprawdę wielkie pokłady empatii i być niewątpliwie dobrym obserwatorem rzeczywistości.
Nie będzie to gratka dla osób, które szukają ciepłych opowieści o miłości i macierzyństwie. Nie jest to książka dla każdego - nie łudźmy się. Ale jeżeli chcecie odkryć dobrze rokującego nowego pisarza, który stworzył dzieło niebanalne i kontrowersyjne, to zapraszam. Uchylcie drzwiczki piekarnika.
5/6
Za egzemplarz recenzyjny bardzo serdecznie dziękuję autorowi.
Recenzja zachęcająca, więc jak nadarzy się okazja i znajdę chwilkę czasu, to czemu nie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Czytałam już jedną bardzo pozytywna recenzję tej książki i też właśnie zdziwiłam się, że taką książkę napisał mężczyzna. Bo temat wydaje się taki kobiecy ;-) Ale to tylko sprawia, że książka staje się bardziej intrygująca :-)
OdpowiedzUsuń"Dziennik..." bardzo trafia w moje zainteresowania, a z recenzji wnioskuję, że powinnam się o niego postarać (tak w temacie macierzyństwa). Jeśli dobrze zrozumiałam, będą jeszcze dwie śmiertelne historie tego autora?
OdpowiedzUsuńTak. Sama jestem ciekawa cóż jeszcze za śmiertelne historie powstaną.
UsuńZainteresowałaś mnie tą książką, co prawda moje życie dalekiej jest od stereotypów, ale warto zagłębić się w tak "swojski" temat ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja, z przyjemnością przeczytałam:) książkę zapamiętam
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Książkę warto zapamiętać, bez dwóch zdań.
UsuńŚwietna recenzja, ogromnie zachęciłaś mnie do lektury tej książki! Ale pewnie i tak bym po nią sięgnęła, ponieważ najpierw zwróciła moją uwagę ciekawą okładką ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo się cieszę :). Ogromnie jestem ciekawa opinii innych blogerów na temat tej książki.
UsuńNo i ja dałam się złapać :D Brzmi to wszystko zachęcająco. Poszukam :-))
OdpowiedzUsuńRecenzja jak najbardziej zachecajaca, a ksiazka niedluga, wiec moze znajde czas, zeby ja przeczytac :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie słyszałam o tej książce, ale o już tak bywa, że co co dobre późno do mnie trafia ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książka jest dosyć "młoda", więc miałaś prawo o niej nie słyszeć :)
UsuńSamo określenie "kontrowersyjny" już mnie zachęca do lektury. :)
OdpowiedzUsuńWidać, że autor chce się wybić czymś innym, dosadnym i brudnym. I ja to kupuję.
OdpowiedzUsuńZapowiada się super - okładka i tytuł też są bardzo zachęcające. No i ta kontrowersja i nietypowość do mnie przemawiaj :) Pewnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńO matko, a ja czytając tytuł myślałam, że to będzie jakaś komedia! Nie mam pojęcia skąd takie skojarzenie, ale widzę, że trafiłam jak kulą w płot! Już bardziej pomylić się nie mogłam :)
OdpowiedzUsuńTo fakt, do komedii tej książce daleko :)
Usuń