Tytuł: Barbara
Reż.: Christian Petzold
Produkcja: Niemcy
Premiera: 9 listopada 2012
Gatunek: dramat
Czas trwania: 1 godz. 45 min.
Przenieśmy się na chwilę do Niemiec lat 80-tych. Przypomnijmy sobie podział na RFN i NRD, Stasi znane pod oficjalną szumną nazwą Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego Niemieckiej Republiki Demokratycznej, zwróćmy uwagę na totalną, często nie znającą granic inwigilację. Człowiek nie wiedział komu może zaufać. Wszędzie roiło się od potencjalnych informatorów, gotowych wydać sąsiada, współpracownika, często nawet przyjaciela. Idźmy o krok dalej. Przenieśmy się na prowincję NRD, gdzie każdy każdego zna, a nowa twarz z miejsca porusza lawinę niekontrolowanych plotek i domysłów. A co jeśli właściciel tej nowej twarzy to lekarz przeniesiony za przewinienia prosto ze stolicy? A co jeśli tym lekarzem jest kobieta?
"Barbara" to w dużej mierze opowieść o miłości, snuta na tle powrotu do przeszłości, do nieprzyjaznych komunistycznych Niemiec. Tytułowa bohaterka opuszcza dostatek Berlina, aby osiedlić się na peryferiach, ulokować swe życie w obskurnym mieszkaniu i rozpocząć pracę w szpitalu, który nie ma nawet porządnego laboratorium. Rozłąka z domem, z ukochanym, który pozostał w RFN-ie, ze światem do którego przywykła, a który teraz oddzielony jest twardą ścianą muru, nie wpływa na kobietę dobrze. Widzimy, jak ciężko przywyknąć jej do nowej rzeczywistości i jaki ból sprawia budowanie życia od nowa, a wszystko to maluje się na jej twarzy, niczym makijaż, pod którym zdaje się ukrywać swe troski. Na horyzoncie pojawia się jednak cień szansy na coś lepszego. Barbara poznaje sympatycznego lekarza i jej usta na nowo zapoznają się ze znaczeniem słowa "uśmiech". Z jednej strony nie wie, czy może obdarzyć mężczyznę zaufaniem i czy jest gotowa, aby ostatecznie pożegnać swój dawny świat, z drugiej zdaje sobie sprawę z tego, że żadne inne drzwi nie stoją przed nią otworem, że wszędzie będzie się musiała przeciskać ku dezaprobacie otoczenia. Reżyser wplata w tę opowieść również wątek młodej dziewczyny zbiegłej z ośrodka wychowawczego, zbuntowanej przeciwko złemu traktowaniu, pragnącej za wszelką cenę uciec i nigdy nie wrócić. To właśnie nowa lekarka okazuje jej najwięcej zrozumienia i sympatii, a całość historii zmierza do zaskakującego finału.
Film ten jest bardzo powolny, mało w nim dialogów, niewiele muzyki. Jest tu dużo ciszy, ogólnych przemilczeń, widz musi domyślać się wielu rzeczy. Ciężko nazwać go typowym melodramatem, bardzo mu do włożenia w tę szufladę daleko i gdyby nie otoczka w postaci wszechobecnej w życiu Barbary inwigilacji i bezwzględnych, przewijających się pomiędzy poszczególnymi scenami, pracowników bezpieki, którzy czujnym okiem śledzą każdy jej ruch, obraz ten nieuchronnie brnąłby w nudę. Czy to jednak wystarczy, aby uznać go za tak ekscytujący, jak głosi plakat? Zdaje się, że ludzie od promocji oglądali jednak jakiś inny film. Ja w każdym razie nawet odrobiny ekscytacji na żadnym etapie seansu nie odczułam. Lekkie znużenie - owszem. Nie jest to mimo wszystko zły obraz, ale czy koniecznie wybierać się na niego do kina? Może jednak warto poczekać na wersję domową? Rozważcie to.
4/6
To jednak film nie dla mnie. Nie lubie takiej tematyki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Chętnie obejrzę - chociażby dlatego, że lubię "powolne filmy" :) Nie jestem pewna, czy w kinie, czy w domu, ale będę pamiętać o Barbarze.
OdpowiedzUsuńJa do kina raczej chodzę na filmy przy oglądaniu których wielkość ekranu i jakość dźwięku mają większe znaczenie lub dla towarzystwa, a resztę preferuję w domu. Wygodniej, taniej i przyjemniej :)
OdpowiedzUsuńPo "Barbarę" na pewno sięgnę, gdy będę w nastroju.
Mam wrażenie, że to trochę męczący film. Do kina się nie wybiorę, ale pewnie obejrzę jak już będzie na dvd albo w telewizji.
OdpowiedzUsuńAkurat mało dialogów wcale nie jest minusem w przypadku kina niemieckiego... :p miałabym ochotę obejrzeć ten film, ale właśnie niemiecki mnie odpycha :)
OdpowiedzUsuńTo ja raczej obejrzę w domu, tematyka interesująca, ale do kina wolę iść na coś innego.
OdpowiedzUsuńDobrze, że przestrzegłaś:) rzeczywiście lepiej zobaczyć w domu
OdpowiedzUsuńNie jest to mój ulubiony okres z historii Niemiec, ale rozważę obejrzenie filmu, ponieważ mógłby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńnie przemawia do mnie kino tego rodzaju, dlatego odpuszczę. jeszcze ten okropny niemiecki język...
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej mówiłam, że mam ochotę na ten film i raczej od razy wiedziałam, że to film, który na spokojnie obejrzę sobie w domku. W zaciszu własnego fotela można bardziej skupić się na filmie, a nie na tym, że ktoś głośno piję colę :D
OdpowiedzUsuńOglądałam ten film jakiś czas temu i mam podobne wrażenia do twoich. Ciekawa historia, choć uważam, że trochę niedopracowana.
OdpowiedzUsuńA ja chętnie obejrzę, lubię niemieckie kino, więc "Barbara" ma szansę mi się spodobac. Do kina jednak nie pójdę, poczekam na wersję "domową".
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Chętnie obejrzę:)
OdpowiedzUsuńZaczekam zdecydowanie na wersję domową.
OdpowiedzUsuńa ja czekam na dvd z niecierpliwością, bo interesuje mnie ten temat.
OdpowiedzUsuń