niedziela, 7 lipca 2013

Życie jest bardziej przerażające niż śmierć*







Tytuł: Strasznie głośno, niesamowicie blisko
Autor: Jonathan Safran Foer
Wyd.: W.A.B.
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 496







Ile mieliście lat w 2001 roku? Chodziliście do szkoły, pracy? W jaki sposób dowiedzieliście się o tragedii z 11 września? Pamiętacie tę chwilę? Pytam całkowicie intencjonalnie, bo bardzo mnie to ciekawi. Nie wiem czy nastroiła mnie tak ta książka, czy może po prostu przypomniała mi o moich własnych doświadczeniach i spowodowała, że pragnęłabym poznać i te dziejące się w zupełnie innych miejscach świata, a przynajmniej Polski, i niemające bezpośredniej styczności ze skutkami zamachu. 

Ja chodziłam wtedy do liceum. Pamiętam dwie dymiące wieże na ekranie telewizora rodziców i szok, jaki ten widok we mnie wywołał. Pamiętam też, że nikt jeszcze dokładnie nie wiedział, co się wydarzyło, ale wszyscy zamarli w oczekiwaniu na to, co będzie dalej. Zginęło już wtedy sporo ludzi, kolejni byli nie do odratowania. I choć wszystko to miało miejsce gdzieś na drugim końcu półkuli, śledziłam te sceny z rozdziawionymi ustami i równie szeroko otwartymi oczyma, nie wierząc w to, co widzę. Na drugi dzień w szkole wszyscy byli nieco przytłumieni, również nauczyciele nie mieli ochoty na normalne lekcje, poruszając głównie temat tragedii. Przez następne lata był on oczywiście wałkowany przez media, wyszło na jaw, kto stał za zamachem i sprawa ta przestała być zasnuta kotarami tajemnicy. Ofiary wciąż wspominane są z nabożnym szacunkiem, rodziny nadal je opłakują, lecz to czego nie zapomnę, to właśnie ten pierwszy moment, w którym dowiedziałam się, co się stało.

Jak zatem musiał czuć się chłopiec, którego ojciec zginął w ten właśnie sposób? Jak niewyobrażalnie boleśnie znosić musiał tę stratę? Była to nie tylko tragedia odciskająca piętno na Stanach Zjednoczonych, była to także tragedia jednostek i właśnie o niej opowiada książka Jonathana Safrana Foera. Mówi ona o indywidualnym cierpieniu, o życiu po utracie bliskiej osoby i o próbie radzenia sobie z tym, czego nie można cofnąć. Mówi jednak na tyle nietuzinkowo, że już sam ten fakt jest w niej wart uwagi.

Oscar Shell to niezwykle rezolutny dziewięciolatek, dziecko zupełnie nietypowe i nad wiek dojrzałe. Pisuje listy do Stephena Hawkinga, zatapia się w rockandrollowych dźwiękach Beatlesów, uwielbia język francuski, tworzy piękną biżuterię, grywa w szekspirowskich dramatach i jest wynalazcą przeróżnych mniej lub bardziej użytecznych przedmiotów. Wieść o śmierci ukochanego taty paraliżuje jego życie, a sama żałoba wywołuje w nim przeróżne odczucia i równie odmienne potrzeby tłumienia wywołanych nią bólu i żalu. Pewnego dnia chłopiec znajduje pewien tajemniczy klucz, który zdaje się być powiązany z jego ojcem. Widok ten rodzi w jego umyśle żądzę rozwiązania zagadki, a że znalezisko znajdowało się w kopercie z napisem "Black", Oscar planuje znaleźć każdą osobę o tym nazwisku i za wszelką cenę dowidzieć się, cóż takiego otwiera ten enigmatyczny przedmiot.

Każda sobota z życia młodzieńca wiąże się z wędrówką do kolejnych mieszkań, z poznawaniem przeróżnych osób, kryjących się pod tak popularnym nazwiskiem i związanymi  z nimi historiami. Opowieść ta opisywana jest z perspektywy chłopca, to on jest jej narratorem, co czyni ją znacznie ciekawszą. Jego dochodzenie w sprawie dziwnego znaleziska przeplatane jest jednak wynurzeniami z życia  jego babci, a także dziadka, który zostawił swą żonę jeszcze zanim urodziło się ich wspólne dziecko - ojciec Oscara. Połączeni tragedią związaną ze zbombardowaniem Drezna, spędzili ze sobą część życia, złączyły ich wspólny ból, wspólne troski, dramaty i przyzwyczajenie, którego nie ukrywali nawet za szyldem uczuć.

Całość zdaje się z początku nieco chaotyczna. Przeplatające się historie nieco się mieszają i potrzebowałam chwili, żeby je ogarnąć. Książka ta jest jednak pozycją na tyle nietypową, ciekawą i przykuwającą uwagę, że czytało się ją z zapartym tchem, a zdjęcia, pojawiające się czasami, obrazując podjęty temat dodawały jej smaku. Nie czytałam poprzedniego dzieła autora, ale teraz z pewnością to nadrobię. Jestem pewna, że warto.

5/6

*s. 452

18 komentarzy:

  1. Ta książka jest taka inna, prawda? Racja - nieco chaotyczna, bo przecież to właśnie chaos zawładnął wtedy Oscarem. Film jest świetny, obejrzyj koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam 11 września jak to by było wczoraj...Miałam 13 lat, ale siedziałam chora w domu. Najpierw usłyszałam w radiu co się stało, później było już tylko wielogodzinne, otępiające gapienie się z niedowierzaniem w ekran telewizora. Książkę chętnie bym przeczytała, choć widziałam już film, zresztą bardzo dobry.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo specyficzna okładka, ale przykuwa uwagę. Szkoda, że początek jest nieco chaotyczny, ale dobrze, iż dalej jest już znacznie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki z wątkiem, choć najmniejszym, 11 września zawsze przykuwają moją uwagę, dlatego chętnie sięgnę i po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczęłam oglądać film, ale byłam zbyt zmęczona. Dziś obejrzę uważniej cały. Nie pamiętam, co wtedy robiłam. Być może byłam wtedy w szkole?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja polecam film, bardzo dobre kino, do dziś wspominam z niego walkę na oksymorony. Pamiętam, że ja 11 września wróciłam ze szkoły i byłam zdziwiona na początku, że co się takiego stało, że mówią o tym na wszystkich kanałach. Chwilę później do mnie też dotarł fakt różnicy czasu i że właściwie to, co pokazują mi w tv stało się kilkanaście minut wcześniej...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja pamiętam to do dziś. Miałam aż 6 lat. Siedziałam u koleżanki w domu i nagle zwróciłyśmy uwagę na telewizor, a tam ten dziwny widok i napisy. Bałam się wrócić do domu, bo myślałam, że mnie dopadną na ulicy.
    Do tej pory mam dreszcze gdy myślę o 11 września. I powiem, że mam dużo dziwnych myśli na ten temat. Z czasem świadomość tego ewoluowała, a ja dorosłam.
    Książki nie przeczytam. Nie jestem w stanie tego przetrawić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłam w podstawówce kiedy ta tragedia się wydarzyła. Pamiętam relacje w tv i uczczenie pamięci ofiar minutą ciszy następnego dnia w szkole. Co do książki to mam ją w planach, podobnie jak film.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dobrze pamiętam gdzie byłam i co robiłam 11.09.2001r. Byłam na wakacjach poprzedzających rozpoczęcie studiów. Siedziałam z ciotką w knajpie w Wilnie, jadłyśmy kolację i od czasu do czasu zerkałyśmy na wiszący na ścianie telewizor. Dźwięk był wyłączony, w sali głośno grała muzyka, ze względu na dużo ludzi było gwarno. Kiedy pokazywano samoloty wbijające się w wieże WTC byłyśmy z ciotką pewne, że to jakaś katastrofa lotnicza, tragiczny wypadek. Nie zainteresowałyśmy się zbytnio tematem, parę chwil patrzyłyśmy w ekran, po czym wróciłyśmy do przerwanej rozmowy. Co się tego dnia stało dowiedziałam się dopiero od rodziców, którzy przyjechali odebrać mnie z Warszawy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam chyba siedem lat i akurat mieliśmy gości, a że telewizor u mnie zazwyczaj cały czas jest włączony nagle wszyscy się w niego wpatrywali. Na pewno byłam za mała żeby do mnie dotarł cały sens tej sytuacji, ale byłam zafascynowana tym wydarzeniem i chyba jednak choć trochę rozumiałam jego powagę, skoro do dziś pamiętam co wtedy się działo w moim domu.
    O książce słyszałam bardzo dużo pochlebnych rzeczy i jak usłyszałam, że została wydana w Polsce od razu dodałam do listy Must have, a po twojej recenzji czuję, że nie mogę dłużej zwlekać i tylko pójść po nią do księgarni :D W dodatku okładka jest genialna <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy zobaczyłam zdjęcie w tytule, byłam przekonana, że będziesz pisała o filmie. Nie miałam pojęcia, że istnieje książka, na podstawie której nakręcono ekranizację. Film bardzo mnie poruszył, więc w takim razie i po książkę być może sięgnę.
    Ja 11.09.2001r. byłam małą dziewczynką i jedyne co pamiętam, to fakt, że bardzo się denerwowałam, iż w telewizji nie ma bajek, tylko ciągle pokazują te samoloty...

    OdpowiedzUsuń
  12. Pamiętam ten dzień jak dziś, myślałam, że to III wojna światowa. Książka jak widzę należy do ciekawych z racji samego tematu przewodniego.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam, to jedna z tych powieści, które zapadają w pamięć. Fakt, jest trochę chaotyczna, ale to dobrze obrazuje, co działo się w bohaterami w tamtych chwilach.
    Filmu jeszcze nie widziałam, ale mam w planach.
    Pamiętam, że gdy doszło do tej tragedii, a miałam wtedy 9 lat, początkowo nie rozumiałam, co się stało. W myśli wrył się tylko obraz samolotu uderzającego w jedną z wież.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pamiętam, że uczyłam się wtedy niemieckiego, byłam w podstawówce. To co się działo... przerażało mnie. Do dziś pamiętam jak ludzie na całym osiedlu zapalali światełka w oknach. Widzę ten obraz ilekroć wspominam ten okropny dzień.

    OdpowiedzUsuń
  15. Widziałam film. OGROMNIE mi się podobał. Książkę bardzo chcę przeczytać i na pewno to zrobię. Chaos mi nie przeszkadza. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja byłam w pierwszej klasie gimnazjum i pamiętam, że wróciłam ze szkoły i zaczęłam skakać po kanałach tv i tak trafiłam na relację na żywo, chyba na tvn24... Straszne to było i jednocześnie nie mogłam się od ekranu oderwać... A książkę właśnie wypozyczyłam, więc cieszę się, że ją dobrze oceniłaś. Film jest piękny.

    OdpowiedzUsuń
  17. Pamiętam, że siedziałam z bratem w kuchni, piliśmy kawę i rozmawialiśmy o tym, że za 3 tygodnie wyjeżdżam na studia. Od czasu do czasu rzucaliśmy okiem na telewizor, aż w którymś momencie pokazano płonące wieże. Zamarliśmy...

    Przyznam, że choć pięknie napisałaś o tej książce, to chyba jednak po nią nie sięgnę. Nie, żebym nie była ciekawiła, ale chyba mam lekki przesyt tego tematu. Za dużo już przerobiłam filmów, reportaży i książek na ten temat, więc teraz mała przerwa, ale może kiedyś?

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...