środa, 27 czerwca 2012

Nie można być jednocześnie rogaczem i piekarzem*





Tytuł: Żona piekarza
Autor: Marcel Pagnol
Wyd.: Esprit S.C.
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 227









Nie będę ukrywać, że książka ta zainteresowała mnie początkowo głównie przez wzgląd na ilustrację Sempégo na okładce, która sprawiła, że od razu pomyślałam o uwielbianym przeze mnie Mikołajku. Do tego białe tło, ładne wydanie, mała prowansalska wioska w opisie – nie mogłam się oprzeć, musiałam ją mieć!

Historia od samego początku tchnie niezwykłą prostotą i subtelnym humorem. Rozpoczyna się w momencie, kiedy do niewielkiej francuskiej mieściny, w której życie toczy się leniwie i jedyną rozrywką zdają się być mało znaczące waśnie mieszkańców, na miejsce zmarłego piekarza, przyjeżdża nowy - Aimable. Nie pojawia się on jednak sam, wraz z nim, ku olśnieniu ludzi zamieszkujących wioskę, przybywa jego ukochana nadzwyczaj piękna żona Aurelia. Wszystko układa się znakomicie, piekarz wraz z małżonką witani są z radością i należytym szacunkiem, a w zamian oferują swym nowym sąsiadom wyśmienite pieczywo. Sielanka niestety nie trwa zbyt długo, a piekarzowa okazuje się nie być tak wierną kobietą jak jest piękną. Nazajutrz, zamiast głosu ukochanej, piekarza budzi swąd spalonego chleba. Okazuje się, że ucieleśnienie cnót, za jakie Aimable ma swą żonę, ucieka z młodym przystojnym pasterzem, zostawiając tym samym już nie tak młodego i nie tak przystojnego męża.

Piekarz jest zdruzgotany, lecz w swej rozbrajająco dziecinnej wręcz naiwności nie wierzy w niewierność swej kobiety. Rozpoczyna swoisty strajk. Nie powróci do pracy i nie upiecze najmniejszego kawałka chleba dopóty dopóki jego żona z powrotem nie przekroczy progu ich wspólnego domu. I nagle, jak ręką odjął, wszelkie wcześniejsze spory i zwady mieszkańców miasteczka idą w zapomnienie, wszyscy jednoczą się w poszukiwaniu niewiernej piekarzowej, aby przywrócić Aimable ukochaną, a sobie codzienną porcję pysznego świeżego pieczywa.

Książka ta jest dziełem niezwykle urokliwym i przyjemnym w odbiorze. Nie jest to może pozycja, którą trzeba poznać, jest to jednak opowieść, którą można poznać i, którą można się cieszyć. Polecam!

5/6

*M.Pagnol, „Żona piekarza”, Wyd. Esprit S.C, 2010, s.227

7 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwszym obserwatorem? :) Jest mi bardzo miło ;) Witam serdecznie w książkowej blogosferze i życzę dużo przyjemności z lektury :)

    "Żona piekarza" to książka, którą mam na oku już od jakiegoś czasu, póki co ulegam urokowi jedynie jej recenzji. Pewnie się to kiedyś zmieni... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że w końcu przestaję pisać w przestrzeń i ktoś te moje wypociny czyta :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Zaintrygowałaś mnie tą książką. Miałam ją w planach jakiś czas temu. Oczywiście poproszę wydawnictwo następnym razem o nią do recenzji. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze książek Pagnola, rzeczywiście okładka bardzo przypomina Mikołajka, a całość zapowiada się na przyjemną i odprężającą lekturę, w sam raz na letnie wakacyjne dni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sprawdzę, bo mam.
    Śliczny wpis masz na profilu :-) Kupię sobie dziś cukierki - najchętniej wherters original, bo wydajne, jedną torebkę można ćmakać ze trzy dni. Znaczy cukierki - trzy dni, nie torebkę, sama torebka starczyłaby na miesiąc albo lepiej. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robiąc ten wpis zajadałam się michałkami - one niestety na długo nie starczą ;)

      Usuń
  5. No widzisz, i Ty się dałaś ponieść obrazeczkowi na okładce :D:D:D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...