Tytuł: O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu
Autor: Haruki Murakami
Wyd.: Muza
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 192
Już na wstępie zaznaczę, że niniejszy wpis będzie nie tylko próbą recenzji książki Murakamiego, ale i moimi subiektywnymi przemyśleniami na temat biegania. Od kiedy zaczęłam i wciągnęłam się w ten sport, widząc jednocześnie zmiany jakie we mnie od tamtego czasu zaszły, mam nieodpartą chęć stale o nim mówić, dzielić się ze wszystkimi swoimi wrażeniami, wychwalać i zachęcać aż do znudzenia, choć do profesjonalnego biegacza, czy maratończyka mi oczywiście daleko.
Murakami przeszedł tę drogę dobre kilkadziesiąt lat temu. Zaczynał jako młody mężczyzna, mając około trzydziestu lat. Dziś, przekroczywszy sześćdziesiątkę, wciąż cieszy się dobrą kondycją i choć być może ultramaroton nie jest już na jego siły, z powodzeniem radzi sobie ze standardową trasą 42 km i 195 m, które pokonuje raz do roku.
O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu to swego rodzaju pamiętnik, traktujący nie tylko o tym jak potoczyła się jego ścieżka biegacza, ale i o tym, jak rozpoczął karierę pisarza i w jaki sposób obie te pasje na siebie wpływały.
Zaczyna od opisu ulubionych miejsc, w których zazwyczaj biega i w tym momencie, wyobrażając sobie pokonywanie kolejnych kilometrów na słonecznej plaży przy falach oceanu rozbijających się o brzeg, po raz pierwszy mu zazdroszczę. Blokowisko do najciekawszych lokalizacji nie należy, co potwierdzi zresztą każdy biegający mieszczuch, ale swoje żale zostawiam na boku, bo i moje otoczenie od czasu do czasu zmienia się na nieco łaskawsze.
Książka Murakamiego jest moim zdaniem całkiem ciekawą pozycją dla fanów jego pisarstwa, którzy ani myślą zabierać się za bieganie, ale również dla tych, którzy stale biegają lub pragną spróbować swoich sił w tym sporcie. Dla biegaczy nie interesujących się literaturą, szczególnie w jego wykonaniu, jest to raczej dzieło, które można pominąć. Sporo dygresji i stałe odchodzenie od głównego tematu trochę mi nie podeszło. Wolałam, żeby autor skupił się jednak na bieganiu. Najbardziej ciekawiły mnie fragmenty, kiedy opowiadał o pierwszym i kolejnych swoich maratonach, a także o ciężkiej próbie sił, jaką było dla niego przebiegnięcie 100 km. Dla mnie na dzień dzisiejszy nawet półmaraton brzmi nierealnie, ale mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni.
Zaczęłam biegać pięć miesięcy temu. Postanowiłam, że mój pierwszy raz będzie decydujący i to właśnie po nim stwierdzę, czy mam zamiar kontynuować, czy też zarzucam ten pomysł na zawsze. Na drugi dzień zamawiałam już odpowiednie buty, na trzeci ruszyłam na kolejną wojnę z własnym lenistwem. Okazała się wygrana. Mój pierwszy bieg trwał 20 minut, był dla mnie ogromną męczarnią, czułam się jednak po nim świetnie i wiedziałam, że kolejne będą tylko lepsze. Mówiąc szczerze, nie zawsze jest kolorowo. Czasem nawet po kilku miesiącach regularnych treningów, ma się gorszy dzień i bieg nie sprawia tony radości, a stanowi wewnętrzną walkę z własną wytrzymałością i silną wolą.
Jeden z zimowych biegów, kiedy na śląskich chodnikach leżał jeszcze śnieg. |
To, że bieganie poprawia kondycję, spala kalorie i sprawia, że nasza sylwetka zmienia się na lepsze wie każdy. Nie wszyscy chyba jednak zdają sobie sprawę z tego, jak duże są to zmiany i że nie dotyczą one jedynie ciała, ale i umysłu. Biegając regularnie, w zasadzie uprawiając regularnie jakikolwiek sport, jesteśmy po prostu szczęśliwsi. Lepiej się ze sobą czujemy, pokonujemy własne słabości, stajemy się lepsi, przynajmniej trochę.
Nie będę was zachęcać do biegania, bo jak słusznie stwierdził w swej książce Murakami, nie ma to głębszego sensu. Do tej decyzji trzeba dorosnąć i co najważniejsze, trzeba ją podjąć samodzielnie.
Książka Murakamiego 4.5/6
Bieganie 6!/6
A ja się zawsze dziwię, co ludzie mogą widzieć w bieganiu... może ta książka dałaby mi na to odpowiedź ;) Chociaż mając wokół takie krajobrazy jak autor, zamiłowanie to nie wydaje mi się to aż tak szokujące.
OdpowiedzUsuńChyba nie każdy jest do tego stworzony i nie pomoże tu żadna, nawet najlepsza książka. Grunt to czerpać z takiej aktywności radość. Jeżeli jej nie ma, bez sensu się męczyć :)
UsuńJa nie przepadam za bieganiem, ale ostatnio się wręcz zmusiłam i zaczęło mi się podobać. Zrobiłam też spore postępy i wtedy lekarz zabronił mi biegacć ze względu na kręgosłup. I masz Ci los.
OdpowiedzUsuńOj, no niestety bywa i tak.
UsuńNigdy nie wiedziałam co ludzie widzą w bieganiu, bo biegać nigdy nie lubiłam. We wrześniu nabrałam ochoty żeby zacząć, tak na serio się ruszać, ale przychodziłam z pracy tak zmęczona, że praktycznie usypiałam na miejscu. Nie poddaję się jednak i chcę spróbować zacząć na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńWiosna to rzeczywiście świetny czas na rozpoczęcie przygody z bieganiem, więc trzymam kciuki, żeby próba skończyła się powodzeniem :)
UsuńNie znoszę biegać. Moja kondycja jest tak słaba, że wysiadam po paru metrach. Nawet w szkole nie lubiłam tej dyscypliny. Ale uprawiam inny, znacznie przyjemniejszy dla mnie sport, mianowicie jazda na rowerze. Wiem, że w tym przypadku tylko głównie nogi się usprawniają(całe ciało może też odrobinę), ale mimo to nie zamierzam przerzucać się na inne sporty wyczynowe.
OdpowiedzUsuńJeżeli to właśnie jazda na rowerze sprawia Ci przyjemność, to świetnie. Przecież nie każdy musi biegać. Grunt to choć trochę się ruszać dla własnej przyjemności i zdrowia.
UsuńSłyszałam, że bieganie nie jest dla każdego, bo obciąża stawy, ale nie wiem czy to prawda, czy jakiś mit :P W każdym razie ja codziennie przejeżdżam kilkanaście kilometrów na rowerze i to mi na razie wystarczy. Jeszcze do niedawna nie uprawiałam żadnego sportu, więc to chyba spory postęp :) Wracając jednak do książki to przyznam, że to chyba jedna z mniej ciekawiących mnie publikacji Murakamiego. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, by czytanie o bieganiu mogło być fascynujące. Ale może się mylę :)
OdpowiedzUsuńTo nie mit, bieganie rzeczywiście obciąża stawy, dlatego trzeba zadbać o odpowiednie obuwie i w miarę możliwości jak najwięcej biegać po leśnych, parkowych ścieżkach, nie po asfalcie.
UsuńCo do książki, myślę, że takie tematy fascynują najbardziej jednak te osoby, które biegają, ale fani pisarstwa Murakamiego również nie powinni być zawiedzeni :)
Na razie zostanę przy jeździe na rowerze, ale możliwe, że kiedyś skuszę się na książkę :)
UsuńNiby nie zachęcasz do biegania, a mnie zachęciłaś:) Chcę tego spróbować. Ze wszystkich stron słyszę, że to taki fajny sport, że człowiek który biaga zmienia swoje życie. Chcę sama tego doświadczyć. Książkę też muszę koniecznie przeczytać. To jeden z moich ulubionych autorów i do tej pory sama nie wiem czemu stroniłam od tej książki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że chcesz spróbować :). Nie zniechęcaj się początkowymi trudnościami (bo pewnie łatwo nie będzie, nie oszukujmy się), potem będzie tylko lepiej. Trzymam kciuki :)
UsuńUwielbiam czytać o zmaganiach innych z bieganiem. Podziwiam ludzi, którzy biegają, ich zapał i radość jest bardzo zaraźliwa, aż chce się pobiec. Już parę razy próbowałam zacząć, może w przyszłym roku zrobię próbny bieg, by sprawdzić czy wciągnę się w produkcję endorfin :)
OdpowiedzUsuńWażne, żeby na początku nie wymagać od siebie cudów. Wtedy mamy większe szanse na sukces :)
UsuńKochana, dobrze, że trafiłam na twój post, bo właśnie dziś zamierzam odbyć swój pierwszy raz. Jestem na Podkarpaciu u teściów i sceneria jest wymarzona, aby zacząć biegać. Nie mam ze sobą sportowych butów, ale co tam. Liczę na to, że wciągnę się tak jak ty i będę biegać kilka razy w tygodniu:)
OdpowiedzUsuńDzięki
Na początku nie potrzeba mieć świetnych, stworzonych do biegania butów, a przy tak pięknej scenerii nogi pewnie same Cię poniosą :). Mam nadzieję, że dasz znać, jak Ci poszło :)
UsuńJa jeszcze nie dorosłam. Nie znoszę biegać niestety i nic mnie do tego nie przekona na dzisiejszą chwilę.
OdpowiedzUsuńNie każdy jest do tego stworzony, więc zdecydowanie nie masz się czym martwić :)
UsuńJa biegam okazjonalnie ;)
OdpowiedzUsuńNajczęściej na wiosnę i w lato w zimie nie chce mi się tylko ruszyć ;)
Zdecydowanie to rozumiem, sama mam czasami problem ze zmobilizowaniem sił o tej porze roku :)
UsuńBardzo lubię Murakamiego, ale ze względu na tematykę niestety nie do końca mi pasuje. Chociaż kiedy przeczytam wszystkie jego książki, to pewnie sięgnę i po tą! :)
OdpowiedzUsuńKiedyś biegałam, ale teraz jestem leń i rano wstać mi się nie chce ^^
OdpowiedzUsuńJa się nie umiem do sportu przekonać, choć wiem, że to zdrowe... Mam jednak koleżankę, która jest zawodową biegaczką, a inna nie dość, że biega, to jeszcze zaczęła 2 lata temu jeździć na łyżwach i obecnie zajmuje wysokie miejsca w zawodach dla amatorów. Cudnie mieć taką pasję.
OdpowiedzUsuńNie znoszę biegać, ale kocham jeździć na rowerze i pływać - może być? :)))
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to bardzo lubię Murakamiego, prowadzę z nim nawet wyzwanie, a tą pozycję mam na półce i z pewnością chętnie przeczytam.
Serdeczności w Nowym Roku.
Podziwiam, że biegasz!!! ja jakoś nie potrafię, po kilku metrach mam ochotę wypluć płuca... brak kondycji, wiem... a lepiej nie będzie, jeśli tyłka nie ruszę :D
OdpowiedzUsuńNo cóż, z moją kondycją jest kiepsko i nie da się tego pominąć. Ale przecież małymi kroczkami, regularnymi biegami można tę kondycję wyrobić... Kiedyś, jak miałam gorszy dzień, ubrałam się w dres, wzięłam mp3 i pobiegłam. Czułam się lżej, bo na chwilę zapomniałam o tym, co mnie męczyło, a mogłam jedynie myśleć o tym, by złapać w końcu jeden pożądny wdech ;) Jak zrobi się cieplej to zacznę biegać, w końcu by wypadało. Zwłaszcza, że to rzeczywiście niezła sprawa :)
OdpowiedzUsuńA co do książki to nie przekonuje mnie do siebie i raczej odpuszczę jej przeczytanie.
Usuńbiegam, pływam, jeżdżę na rowerze, na nartach, na łyżwach...jednym słowem uwielbiam sport :)
OdpowiedzUsuńale książki chyba jednak nie przeczytam. Wolę zdecydowanie inne klimaty :)
pozdrawiam serdecznie :)
jakoś ciężko mi się zmobilizować, zawsze odkładam bieganie na bliżej nieokreśloną przyszłość i sama sobie wmawiam, że nie mam mam czasu, etc. a tak naprawdę leń ze mnie i tyle :)
OdpowiedzUsuńJeszcze do tego nie dojrzałam. Od czasów szkolnych nie cierpię biegać. Ale Murakamiego uwielbiam. :)
OdpowiedzUsuń