Tytuł: Wyścig (Rush)
Reż.: Ron Howard
Produkcja: Niemcy, USA, Wielka Brytania
Premiera: 8 listopada 2013
Gatunek: biograficzny, dramat, sportowy
Czas trwania: 2 godz. 3min.
Wciąż mam przed oczami jedną z ostatnich scen filmu. Zalany deszczem tor wyścigowy, krople z impetem odbijające się o jego podłoże, czarne chmury wiszące nisko nad barwnymi parasolami osłaniającymi samochody, kolory przygaszone lekko szarością posępnej pogody. Śmierć wisi w powietrzu, wbija nas głębiej w fotel, rodzi niepokój i sprawia, że w napięciu czekamy na nieuniknione zielone światło, które tym razem nie wróży niczego dobrego. Auta ruszają. Zamieramy.
Nigdy nie interesowałam się zawodami Formuły 1, nazwiska Laudy i Hunta były mi obce. Nieznana była mi również ich zażarta rywalizacja, odbywająca się na przestrzeni kilku lat. Dzieliło ich wszystko. Brytyjczyk James Hunt był lekkoduchem i hulaką, wiecznym imprezowiczem, żyjącym chwilą. Austriak Niki Lauda z kolei, kalkulował wszystko na zimno, był inteligentny, wyrachowany i z uporem maniaka dążył do wyznaczonych sobie celów. Wśród wielu różnic, które poprowadziły ich do wzajemnej niechęci było jednak coś, co sprawiało, że chowały się one na dalszy plan, łączyła ich bowiem szybkość na torze i ogromna chęć zwycięstwa.
Reżyser nie naznacza tego filmu własnym stylem, on opowiada historię. Ukazując nam inność głównych bohaterów, wyłuskując ogrom dzielących ich cech i tak znacząco zróżnicowany tryb życia, pokazuje, że wcale nie trzeba mieć podobnych ideałów, aby dążyć do wspólnego celu. Rywalizacja między tą dwójką jest od samego początku napięta. Porażki przeplatają się z wygranymi, wygrane zakropione są bąbelkami szampana, ale i stresem oraz ryzykiem, jakie wiążą się w nieunikniony sposób z zawodem kierowcy rajdowego. Oni obaj znają ten sport, znają zagrożenie, a wsiadając do swojej maszyny, którą Hunt niejednokrotnie określa mianem trumny, zdają sobie sprawę z tego, że może to być ich ostatni wyścig. Naciskając pedał gazu wiedzą, że istnieje dwudziestoprocentowe prawdopodobieństwo śmiertelnego wypadku, o czym fachowo przypomina nam Lauda.
Historia ta od samego początku zaskarbia sobie pełnię naszej uwagi. Lauda i Hunt poznają się na naszych oczach, widzimy jak po raz pierwszy rzucają sobie wrogie spojrzenia, podglądamy z czego wyrasta zasiane głęboko ziarno rywalizacji i niechęci. Wspinają się razem przez wszystkie szczeble kariery rajdowca, osiągając wreszcie upragniony sukces - zagrzewając sobie miejsce w najlepszych autach Formuły 1.
Nie jest to temat, który przyciąga do kin rzesze zaciekawionych widzów, a szkoda, bo to jeden z lepszych filmów, jakie miałam okazję w tym roku zobaczyć. Nie trzeba być znawcą Formuły 1. Na moim przykładzie widać, że nie trzeba się nią nawet interesować, aby uznać ten obraz za fascynujący i dać się porwać mruczącym silnikom, piskom opon, wzmagającemu się napięciu i coraz to zawrotniejszej prędkości.
Zachwyciły mnie sceny wyścigów, w których niemałą rolę odegrał świetny montaż, garść wspaniałych efektów specjalnych i zdjęcia, które na długo pozostaną w mojej pamięci. Formuła 1, jak się przekonałam, to nie tylko szybkie auta i przystojni mężczyźni, to również wola walki zagnieżdżona ciasno pod kaskami rajdowców, to ich nerwy, chęć zwycięstwa, adrenalina popychająca ku ryzykowaniu własnego życia, ale i cała otoczka, mająca miejsce gdzieś poza polem widzenia przeciętnego obserwatora.
Zachwyciły mnie sceny wyścigów, w których niemałą rolę odegrał świetny montaż, garść wspaniałych efektów specjalnych i zdjęcia, które na długo pozostaną w mojej pamięci. Formuła 1, jak się przekonałam, to nie tylko szybkie auta i przystojni mężczyźni, to również wola walki zagnieżdżona ciasno pod kaskami rajdowców, to ich nerwy, chęć zwycięstwa, adrenalina popychająca ku ryzykowaniu własnego życia, ale i cała otoczka, mająca miejsce gdzieś poza polem widzenia przeciętnego obserwatora.
Pomimo tytułu posta i ogólnej tematyki filmu, nie wsadzałabym go do szuflady z napisem męskie kino, choć taka klasyfikacja z pewnością nie byłaby mylna. Do obejrzenia zachęcam wszystkich, bez względu na płeć. Zdecydowanie warto.
5/6
Oglądałam kiedyś film, gdzie również były sceny wyścigów na torze. Nie pamiętam już teraz jego tytułu, ale wiem, że szalenie mi się podobał, gdyż sama do niedawna uwielbiałam szybką jazdę autem. Teraz gdy ma się rodzinę, człowiek mniej szarżuje na drodze.
OdpowiedzUsuńWracając jednak do powyższego filmu, zaledwie wczoraj śledziłam jego zwiastun w sieci i już wtedy byłam przekonana, że chce go obejrzeć na mur beton i ty teraz jeszcze swoją pochlebną recenzją dodatkowo utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że warto.
Mega świetny film o wyścigach jest też ,,Szybcy i wściekli''. Wprawdzie tam są nielegalne zawody, ale i tak uwielbiam go!
Nie widziałam tego filmu, ale widzę, że wypadałoby się z nim zapoznać :). Ja akurat nigdy fanką szybkiej jazdy nie byłam, ale "Wyścig" zrobił na mnie spore wrażenie i myślę, że naprawdę warto się nim zainteresować.
UsuńLaude kojarzę, mimo, że fanką wyścigów Formuły 1 nie jestem. Film zaciekawił mnie już jakiś czas temu, ale szczerze, nie wiem, czy go obejrzę.
OdpowiedzUsuńLauda był rzeczywiście swego czasu dosyć popularny, choć mi akurat wcześniej nie obił się o uszy.
UsuńMiałam się wybrać na to do kina, ale ostatecznie cała kasa poszła na "W pierścieniu ognia" i "Grawitację". W tym filmie gra zaś jeden z moich ulubionych aktorów, a mianowicie Chris Hemsworth. No i po twojej recenzji zaczynam żałować, że mnie nie było na seansie :(
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że całkiem nieźle tam zagrał, więc jeżeli go lubisz, zobacz ten film koniecznie :)
UsuńGdyby nie zachęcająca recenzja Zwierza popkulturalnego pewnie nie zwróciłabym uwagi na ten film. Twoja recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że muszę go obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, nie zawiedziesz się :)
UsuńObejrzę na pewno, choć podobnie jak Edyta - fanką wyścigów nie jestem.
OdpowiedzUsuńNie trzeba być fanem wyścigów, film i tak powinien się spodobać :)
UsuńZ chęcią obejrzę :) W momencie, gdy zobaczyłam zwiastun w telewizji wiedziałam, że muszę obejrzeć :D Twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdziła :D
OdpowiedzUsuńZwiastun jest rzeczywiście świetny. Mnie również skutecznie zachęcił :)
UsuńJeśli mam być szczera to szkoda moi czasu. Tematyka wyścigów kompletnie mi nie leży.
OdpowiedzUsuńBywa i tak, chociaż czasami może warto się przełamać :)
UsuńGdyby nie Twoja recenzja, to nie zwróciłabym uwagi na ten film! Dzięki! :)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie :)
UsuńW sumie pewnie bym za tym filmem nawet się nie obejrzała, gdybym nie przeczytała Twojej opinii:)
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi. Gdyby nie pochlebne opinie na jego temat znalezione w sieci, pewnie też nie zwróciłabym na niego uwagi :)
UsuńBezrobotna, a co Cię skłoniło do obejrzenia? :D Pewnie jakiś rajdowiec... :D
OdpowiedzUsuńA wyobraź sobie, że nie :D. Sama, o dziwo, chciałam zobaczyć ten film. Skusiły mnie dobre opinie i wciągający zwiastun :)
UsuńGdyby to było męskie kino to aktorzy byliby mniej przystojni:D
OdpowiedzUsuńWidziałam, film rzeczywiście jest bardzo dobry. Będę zawiedziona, jeśli nie zostanie nagrodzony żadnym Oscarem;) Szczególnie podobała mi się gra Daniela Bruhla. Zwróciłaś może uwagę na to, jak bardzo aktorzy byli podobni do granych przez siebie postaci?
OdpowiedzUsuńRównież wydaje mi się, że film powinien być jednym z kandydatów do Oscara, nawet jeżeli nie w głównych kategoriach to przynajmniej za efekty lub dla Bruhla za rolę pierwszoplanową. Aktorzy rzeczywiście byli ogromnie podobni do rajdowców. Aż mnie to zaskoczyło, kiedy na końcu filmu pojawiły się autentyczne zdjęcia Laudy i Hunta.
Usuń