poniedziałek, 9 lipca 2012

Przebudzenie zaczyna się od słów "jestem" i "teraz"




Tytuł: Samotny mężczyzna (A Single Man)
Reż.: Tom Ford
Produkcja: USA
Premiera: 2009
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 1 godz. 39 min.






Wyobraźcie sobie miłość. Skupcie się na chwilę i wyobraźcie sobie miłość bezkresną, miłość nieprzyzwoicie wielką; taką, która nas onieśmiela i sprawia, że czujemy się gorszym gatunkiem, bo jej nie doświadczyliśmy. Widzicie? Bo ja ujrzałam ją w tym właśnie filmie.

Włączyłam go, usadowiłam się wygodnie na kanapie i już po pierwszych minutach dogłębnie w niego wsiąknęłam. Każda kolejna scena pełna pięknych obrazów i ogólnej poetyckości zachwycała mnie już tylko bardziej. Nie mogłam oderwać od niego wzroku jeszcze na napisach końcowych.

George Falconer (w tej roli wspaniały Colin Firth), profesor uniwersytecki, homoseksualista, człowiek niezwykle kulturalny i elokwentny, po szesnastu latach związku traci w wypadku samochodowym swego partnera Jima. Mija kilka miesięcy, i w tym momencie zaczyna się film. Reżyser w około stuminutowym obrazie ukazuje nam jeden dzień z życia przepełnionego cierpieniem, z życia boleśnie osamotnionego mężczyzny.


Widzimy jak George wstaje z łóżka, wykonuje typowe poranne czynności, odbiera telefon, umawia się na wieczór, wychodzi z domu, jedzie do pracy, prowadzi wykład. Co nas jednak uderza to fakt, że przez cały ten czas na jego twarzy maluje się rozpacz człowieka opuszczonego i nieszczęśliwego. Nawet, gdy się uśmiecha.

Sceny szarego dnia przeplatane są czasem wspomnieniami z przeszłości, w której Jim należał jeszcze do świata żywych. Jest wśród nich bardzo prosta i jednocześnie niesamowicie wzruszająca w tej prostocie scena, kiedy obaj mężczyźni siedzą razem na kanapie i czytają książki, każdy swoją i w zupełnie odrębnym guście. Moim zdaniem ten obrazek z ich życia, ta krótka chwila zanim zaczęli rozmowę, stanowi kwintesencję łączącego ich uczucia. Ja je tu zdecydowanie widzę, nie mam żadnych wątpliwości.


W tym filmie wszystko jest na swoim miejscu. Zdjęcia, muzyka, dialogi sprawiają, że ogląda się go jak obraz namalowany przez nieskończenie utalentowanego artystę. I myślę, że tak też zabrał się za niego reżyser, notabene debiutujący w tej roli projektant mody. Najpierw namalował go w głowie, a potem stworzył go naprawdę. I ja się bardzo cieszę, że pan Tom Ford odstąpił na chwilę od swej głównej profesji, bo wyszła spod jego pędzla prawdziwa filmowa perełka.

5,5/6

7 komentarzy:

  1. muszę go zdobyć i obejrzeć :D

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie poczułam, że muszę się wybrać do wypożyczalni. obecne premiery filmowe co rusz mnie rozczarowują, więc pora sięgnąć po coś głębiej i dalej. już szykuję się na ucztę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. To jeden z lepszych filmów, jakie ostatnio widziałam.

      Usuń
  3. Ten film oglądałam ponad rok temu i szczegółów już nie pamiętam, ale wiem, że nawet mi się podobał. Nie cierpię tej mojej krótkiej pamięci. =/
    A poza tym - uwielbiam Colina Firtha.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chętnie obejrzę, ale najpierw muszę przeczytać książkę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałaś może książkę? Bo ja właśnie zbieram się do tego od dłuższego czasu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobry film. Ma specyficzny klimat i jak dla mnie świetne zakończenie.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...