poniedziałek, 23 lipca 2012

Niedźwiedź, potężna kobieta i młody pisarz, czyli John Irving i jego "zabawki"




Tytuł: Ostatnia noc w Twisted River
Autor: John Irving
Wyd.: Prószyński Media Sp. z o.o.
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 575








Już na wstępie zaznaczę, że jestem fanką Johna Irvinga i to nie pierwsza jego powieść, z którą miałam do czynienia. Moja styczność z jego utworami przez wiele lat nosiła znamiona wzlotów i upadków. Rozpoczęłam bardzo dobrym "Światem według Garpa" i utwierdziłam się w przekonaniu o świetności autora, gdy na drugą lekturę wybrałam "Regulamin tłoczni win". Potem zaniżyłam nieco loty sięgając po "Metodę wodną", aby za chwilę dać się zachwycić przedostatnią książką wydaną w Polsce - "Zanim cię znajdę", a następnie zjechać po równi pochyłej w dół wraz z "Jednoroczną wdową". Nie zrozumcie mnie źle, żadna z tych książek nie była kiepska, niektóre były po prostu gorsze. Ale Irvinga zawsze czytało mi się przyjemnie i nigdy nie przeszkadzały mi powielane przez niego schematy, nazywane przez niektórych pójściem na łatwiznę. W każdej z jego powieści znajdziemy wątek niedźwiedzia, zapasów i cuchnących psów. Z kolei wśród głównych bohaterów pojawi się z pewnością jakaś potężnie zbudowana kobieta i młody pisarz z nadopiekuńczym rodzicem. Taki jest John Irving, w ten sposób pisze i albo się go lubi, albo uważa za pisarską pomyłkę. I choć należę do osób z tej pierwszej kategorii, "Ostatnia noc w Twisted River" mnie mimo wszystko rozczarowała.

Tytułowa Twisted River to nie tylko rzeka, ale również osada zamieszkiwana przez fliskaów - mężczyzn zajmujących się rzecznym transportem towarów. Kucharzem w tutejszej stołówce jest Dominic Baciagalupo samotnie wychowujący 12-letniego syna Danny'ego. Zapoznajemy się z ich postaciami w obliczu niezbyt fortunnych zdarzeń, które zmuszają ich do ucieczki z dotychczasowego miejsca zamieszkania. Przez całą książkę poznajemy całe półwiecze ich losów. Nasi bohaterowie dorastają, dojrzewają aż w końcu i się starzeją. Odniosłam jednak wrażenie, że autor oprowadza nas po tej historii w sposób nieco zbyt chaotyczny. Miesza wątki, miesza lata i bywało, że nie od razu wiedziałam gdzie jestem, czyją historię czytam i o jaki przedział wiekowy zahaczam. Nie było tu tej płynności, którą kojarzę z wcześniejszych jego książek i tym mi trochę nadepnął na odcisk.

Nie jest to książka niesamowicie wciągająca, nie jest to wybitne dzieło i nie jest to opowieść, z którą należałoby się koniecznie zapoznać. Osoby, które dopiero chcą rozpocząć przygodę z Irvingiem zachęcam do sięgnięcia po wcześniejsze jego pozycje. Tym, którzy każdą z poprzednich książek znają niemal na pamięć, mogę polecić "Ostatnią noc w Twisted River" jako pewnego rodzaju ciekawostkę. Lektura, choć lekko mi się dłużyła, należała mimo wszystko do dosyć przyjemnych. Spotkałam się również z opiniami, że to kolejna dobra pozycja w dorobku Irvinga, więc subiektywna ocena subiektywną oceną, ale najlepiej zapoznać się z tym dziełem na własną rękę, bo o gustach się przecież nie dyskutuje.

4/6

16 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że jak dotąd nie słyszałam nic o tej pozycji. Mam jeszcze mieszane uczucia, zobaczę za kilka dni. :)

    Również nie jestem fanką fantastyki, ale ta seria mnie urzekła. Mam nadzieję, że Tobie również się spodoba. Będę czekała na Twoją opinię! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie czytałaś jeszcze nic autorstwa Irvinga, nie musisz sięgać po tą książka. Ma w dorobku wiele lepszych.

      Usuń
  2. Bardzo czekałam na jakąkolwiek opinię o tej książce, bowiem podzielam Twoje zdanie o Irvingu, że nigdy z nim do końca nie wiadomo...Mnie się bardzo podobał Hotel New Hampshire:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hotel New Hampshire jeszcze przede mną, ale słyszałam wiele pochlebnych opinii na jego temat :)

      Usuń
  3. Nie jestem również fanką Johna Irvinga i mimo wszytko wyjątku nie zrobię i nie pokuszę się na tę książkę, gdyż jestem zrażona jego innymi dziełami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znałam tego autora i na razie odpuszczę sobie jego powieści ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz słyszę o tym autorze. Może kiedyś dam mu szansę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto dać mu szansę, ale niekoniecznie zaczynając od tej książki :)

      Usuń
  6. A u mnie na półce od dwóch lat stoi "Swiat według Garpa" :) Już raz się zabierałam do tej książki, ale odstraszyła mnie mała czcionka:/ Także myślę, że najpierw przeczytam "Garpa", a potem, jeśli mi się spodoba, poszukam innych książek Irvinga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Garp to chyba taka reprezentacyjna książka Irvinga. Ja również od niej zaczęłam, choć bardziej podobały mi się "Regulamin tłoczni win" i "Zanim cię znajdę". Przede mną jeszcze "Hotel New Hampshire" i "Modlitwa za Owena" - podobno też są świetne.

      Usuń
  7. Ja Irvinga czytałam na razie tylko "Świat według Grapa". To było kilka lat temu - jeszcze w gimnazjum. Dziwna dla mnie była ta książka, ale pamiętam, że nawet mi przypadła do gustu. Chciałabym teraz sięgnąć po coś jeszcze i ocenić autora już jako bardziej dojrzały czytelnik. :) Myślę jednak, że "Ostatnią noc..." na razie odpuszczę i sięgnę po, którąś z wcześniejszych pozycji, jak radzisz na końcu. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja niestety tego autora jeszcze nie czytałam, może kiedyś spróbuję...Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka mi się rzuciła w oczy kilka razy w księgarni. Żadnej książek tego pana nie czytałam, ale może kiedyś spróbuję. Polecasz coś na początek? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy zaczyna zwykle od "Świata według Garpa", ale myślę, że "Regulamin tłoczni win" też się nada na początek :)

      Usuń
  10. Mam ze dwa tytuły tego pisarza w domu, czekają na swoją kolej do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...