sobota, 2 lutego 2013

Django [OSCARY 2013]






Tytuł: Django (Django Unchained)
Reż.: Quentin Tarantino
Produkcja:USA
Premiera: 18 stycznia 2013
Gatunek: dramat, western
Czas trwania: 2 godz. 45 min.   







Zwykle, kiedy do kin wchodzi nowy film Tarantino, zacieram ręce na pyszną zabawę i rezerwuję bilety z najlepszą miejscówką. Przygotowuję się na głośny chlupot odbijającej się od ścian krwi, szykuję usta do wyginania w krzywy uśmiech, podyktowany ironią wylewającą się z dialogów, i wiem, że czeka mnie kolejna niezapomniana uczta - uczta, która zakorzeni się w mojej pamięci i świadomości, jako wspaniały kinowy twór jednego z moich ulubionych reżyserów. Zapytacie, czy jestem obiektywna, mając na uwadze fakt tak wielkiej adoracji mistrza Quentina. Odpowiem Wam zatem, że nie wzięła się ona znikąd i zachęcę do zapoznania się z dziełami, o których pewnie nie raz słyszeliście, stały się przecież klasykami w historii światowej kinematografii. "Pulp Fiction", "Wściekłe psy", czy nawet ostatni jego film "Bękarty wojny" to produkcje, które moim zdaniem poznać powinien każdy szanujący się kinoman. Ten oryginalny reżyser potrafi przenieść wszystkie swoje zabawki wraz z całą piaskownicą do każdego kolejnego filmu, i jednocześnie zaskoczyć widza czymś nowym, zahaczyć o niezbadane dotąd rejony i zrobić to tak, jakby całe życie zmierzał do jednego konkretnego celu i tylko na nim się skupiał. Panie i Panowie, przed Wami DJANGO!


Rzecz dzieje się dwa lata przed wybuchem Wojny Secesyjnej. Południe Ameryki stanowi pożywkę dla handlarzy niewolników, jest siedliskiem brudnych, nikczemnych praktyk, niemających w poszanowaniu innej rasy niż biała. Właśnie w tych czasach przyszło żyć Django - butnemu, czarnoskóremu mężczyźnie, który, wydawać by się mogło, pogodzony jest z losem. Pozory jednak i w tym przypadku mylą. Wisi nad nim piętno zemsty, a w sercu gnieździ się pragnienie uwolnienia ukochanej Broomhildy, służącej u ekscentrycznego bogacza Calvina Candy'ego. Nietrudno sobie wyobrazić jak ciężko jest ratować i aktywnie działać, kiedy kajdany ranią nogi do krwi, uniemożliwiając ucieczkę, a nad głową stoi kilku rosłych mężczyzn z bronią w ręku. I tu, w najmniej spodziewanym momencie, na drodze naszego bohatera pojawia się pewna postać. Wygląda całkiem niewinnie, ot miły, nieszkodliwy, kulturalny pan w średnim wieku, były dentysta, doktor King Schultz. Okazuje się jednak, że to Niemiec, mało tego, łowca głów. To właśnie ten ekscentryczny jegomość postanawia dać upust swej niechęci do idei niewolnictwa i daruje Django upragnioną wolność. A w postać tę wciela się nie kto inny, jak Christoph Walz, okrutny nazista z "Bękartów wojny", co zresztą stanowi chyba pewien prztyczek w nos widza mającego tendencję do szufladkowania aktorów, grywających u tych samych reżyserów.

Rozpoczynając od Walza, poprzez Jamiego Foxa, Leonardo DiCaprio i Samuela L. Jacksona, obsada tego filmu zahacza o mistrzostwo. Każdy z tych aktorów wywiązał się ze swojej roli pierwszorzędnie i idealnie wpasował się w klimat westernu. DiCaprio odegrał psychopatycznego dandysa, frankofila znającego jedynie kilka francuskich słów, człowieka, którego morale rozdeptały dawno bose stopy niewolników zmuszanych do walk na śmierć i życie. Jego sługa, w którego wcielił się Samuel L. Jackson, to z kolei podstarzały czarnoskóry lokaj, mający swego pana za władcę wszechświata i piewcę wszelkich mądrości. Tak doskonale zagrane postaci, zdjęcia, montaż, muzyka, nie stworzyły pastiszu gatunku. Moim zdaniem Tarantino, pomimo swoich ciągot do wyśmiewania i wzgardzania schematami, stworzył pełnokrwisty western z ciętymi dialogami i ludzkim mięsem, bryzgającym wprost z ekranu na oszołomionego widza. Jest brutalnie - ostrzegam, ale film na tym nie traci, a wręcz nabiera specyficznego dla reżysera klimatu.


Czy ten obraz to rzeczywiście taki jawny przejaw rasizmu? W Stanach pojawiły się na jego temat bardzo skrajne opinie. Sam Spike Lee okrzyknął film bulwersującym i zachęcał swych fanów do bojkotu. Z kin wychodzi jednak wielu uśmiechniętych i zadowolonych Afroamerykanów, którzy nie czują się urażeni. Ba! Twierdzą, że dzieło Tarantino to ukłon w stronę ich uciśnionych przodków. Ja również odbieram ten film w ten właśnie sposób. A jeżeli inny reżyser zarzuca twórcy "Django" rasizm, to chyba mu po prostu zazdrości. A jest czego.

5,5/6

23 komentarze:

  1. "Django" podobał mi się bardzo. Świetny film, a Waltz, Di Caprio i Jackson zagrali rewelacyjnie. W ogóle bardzo dobrze zrealizowany film - wszystko idealnie się połączyło - muzyka z obrazem i to specyficzne poczucie humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poszłam na ten film całkowicie nieprzekonana. Nie lubię westernów, a inne filmy Tarantino wcale, a wcale mnie nie zachwycały ("Pulp fiction" uważam za przegadany, "Kill Bill" za całkowicie nudny i wysoce dziwaczny).

    A jednak "Django" zrobił ze mną to, co od początku powinny zrobić poprzednie obrazy Quentina - całkowicie, bezgranicznie mnie rozśmieszył. Śmiałam się nawet podczas licznych strzelanin, gdy flaki latały po ścianach ja wspaniale i donośnie rechotałam.

    Dla mnie ten film to przede wszystkim niesamowita (choć mocno przerysowana) historia niewolnictwa w USA. Znalazłam w nim wiele bardzo drastycznych, lecz odwzorowanych szczegółów tamtych czasów, o których czytałam już co nieco.

    Jednym słowem gorąco wszystkim polecam i sama wybrałabym się jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię westernów, ale Tarantino jest marką sam w sobie. Film obejrzę na 100%, a po Twojej recenzji wiem, ze będę zachwycona

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Tarantino. Krew na ścianach i setki trupów w pierwszych pięciu minutach filmu. Do kina się nie wybieram na razie, ale "Django" z pewnością obejrzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam na Django i muszę przyznać, ze nie wiedziałam, czy reżyser robi sobie ze mnie pośmiewisko, czy ten film jest aż taki genialny xD

    Bardzo miło będę go wspominać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojjj, pod pierwszym akapitem podpisuję się rękami i nogami! Co do reszty jeszcze nie mogę, bo filmu nie widziałam, ale zapowiada się pysznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobno bardzo fajny film, ale nie mialem jeszcze okazji obejrzec. Moze uda mi sie wybrac w najblizszym czasie do kina albo poczekam na Blu ray ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Troszkę za mało własnej opinii a za dużo o treści ale zdecydowanie film odebrałam tak samo jak Ty. Bardzo dobre kino, ukłon Tarantino w stronę problemów społecznych, zemsta - ale zupełnie inna niż ta w Kill Bill. Na pewno warto zobaczyć. Piękna zabawa z konwencją - klasyczny sphagetti western a w tle... gangsta rap :D hahah ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Django jest dla mnie genialny!
    Leonardo DiCaprio stał się chyba nową gwiazdą filmów Tarantino i muszę przyznać, że najbardziej właśnie lubię go w takich rolach. Troszkę przerysowanych, troszkę sarkastycznych,pasuję jak ulał.
    Właściwie to Tarantino więc ja nie mam nic więcej do dodania.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się, obejrzałem niedawno i uważam, że jest świetny. Niekonwencjonalny western, ale mozna się na nim bawić wyśmienicie :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajna recenzja, na film się wybieram:) Pozdrawiam szanującą się kinomankę:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie słyszałam o tej dyskusji w Stanach. Ja się rasizmu nie dopatrzyłam, wręcz przeciwnie: Tarantino przecież uczynił niewolnika głównym bohaterem i dał mu możliwość zemsty. Amerykanie chyba nie mają innych problemów na głowie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o tej dyskusji :D rozchodziło się o to, że reszta czarnych byla poddańcza i nie buntowała się przeciwko niewoli, a tylko Django postanowił walczyć :) uderz w stół... no cóż jak dla mnie taka bezsensowna gadanina zrobiła dla Tarantino darmową reklamę :D

      Usuń
  13. Kusi mnie ten Django, chociaż nie przepadam szczególnie za filmami Tarantino...

    OdpowiedzUsuń
  14. O, ciekawa jestem gdzie się doszukali rasizmu.
    Film świetny. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubię filmy Quentina Tarantino, a "Pulp Fiction" uważam za szczyt mistrzostwa! O nowym dziele słyszałam dużo dobrego i w najbliższym czasie mam zamiar sprawdzić to osobiście:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mi film się nie podobał. Za dużo okrutnej przemocy, a poza nią nic specjalnego. Jestem zaskoczona, że mój gust aż tak się różni od większości ;) nie rozumiem co ludzie widzą w Tarantino - zdecydowanie nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem bardzo ciekawa tego filmu, chociaż obawiam się, że może być zbyt krwawy i brutalny. Dużo słyszałam o niesamowitej grze aktorskiej i muszę przyznać, że bardzo mnie kuszą pozytywne opinie. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. A mnie się nie podobał. Znaczy jak na western (których nienawidzę) był genialny. Jednak zupełnie nie uważam, żeby zasługiwał na Oskara za najlepszy film. Porównując go chociażby do "Życia Pi", "Miłości", czy "Nędzników" jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to ewidentnie nie byłby dobry wybór.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja z kolei lubie westerny, ale szału na Tarantino nie podzielam. Poszłabym i tak na ten film gdyby nie czas jego trwania. Nie dam rady wysiedzieć prawie 3h w kinie; filmy powyżej 2h juz budzą moje watpliowosc. A recenzja swietna.

    OdpowiedzUsuń
  20. Na pewno nadrobię po takiej recenzji! Staram się śledzić teraz oskarowe filmy. ;D

    OdpowiedzUsuń
  21. Na film się wybieram, mam nadzieję, że spodoba mi się równi mocno jak tobie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wystarczy wspomnieć: Tarantino i od razu wiadomo, w jakim klimacie film będzie utrzymany. Nie przepadam za westernami, ale jeśli chodzi o ten konkretny to jestem pewna, że przypadnie mi do gustu :))

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...